Te dywany już były i to w jednym mieszkaniu (TEN i TEN), TEN wieszak już był, TA lampa podłogowa na pewno gdzieś była, ale nie mogę sobie przypomnieć, gdzie. Kolorowe tacki były sto razy, był też JOSEF FRANK, a  więc poniekąd TA tacka. Były projekty STIGA LINDBERGA, a były absolutne cuda z UPSALA EKEBY? Bo znowu mam sklerozę? Były, ufff ;)
TYCH krzeseł raczej nie było, ale było o tym, jak samodzielnie zrobić sobie TAKĄ lampę, o TU.
I TE krzesła były (jakieś sto razy). I TA szafka o TU...

To o czym ja chcę pisać, skoro to wszystko już było?
A o tym, że można dać dwóm różnym osobom zestaw takich samych mebli, lamp, kilku dodatków i tekstyliów, a te osoby stworzą z nich dwa zupełnie inne wnętrza.
Oczywiście, że będą do siebie podobne, ale fascynujące jest móc obserwować, jak jednak się różnią przez "zamieszkanie" ich i skomponowanie zgodnie ze swoją estetyką, swoim widzeniem świata, swoją wrażliwością i swoimi potrzebami.

Dwukrotnie pisałam o mieszkaniu Susanny Vento:

A dziś inne mieszkanie, w którym zagrało mnóstwo takich elementów, które koncertowały już na moim blogu ;)
I wyszło wnętrze jasne, kolorowe, ale bez przesady, "graficzne" i na wskroś skandynawskie.
Najlepiej czułabym się chyba w pokoju dziecięcym, wśród tych wszystkich potworków ;D
Ale reszta też niczego sobie.




Świetnie poradzono sobie s podłużną, "tramwajowatą" kuchnią. Jest - oczywiście - biała i tylko z dodatkiem drewna i stali. Kolorów i wyrazistości nabiera przez wspaniałe dodatki, na które bym się mogła wręcz rzucić! ;)
Kolekcja kubków Gustavsberg, Upsala Ekeby, Rorstrand to majątek i w sensie dosłownym i w przenośni.
Tace również pochodzą od znanych i lubianych, np. od Josefa Franka.




Na drugim zdjęciu, tuż nad płytkami ceramicznymi położonymi nad blatem widać wyraźnie, że ściany kuchni nie są tylko białe. Do pewnej wysokości i nie we wszystkich miejscach dostały szaro-niebieską, chłodną szatę. W jadalni przylegającej do kuchni kolor ten dostaje trochę więcej światła i się lekko ociepla.
Latem musi tu być bardzo przyjemnie :)
Na podłodze znany dywan, wokół drewnianego stołu zbieranina białych, czarnych i czerwonych krzeseł, stołek Tolix w kąciku i przeszklona szafa-witryna eksponująca zbiory porcelany, ceramiki i różnych pojemników rodem z targu staroci.





Salon to miejsce odpoczynku, spotkań przy kominku, przy kawie. Tę można wypić albo wygodnie spoczywając na kanapie, albo przy ustawionym w wykuszu stole. To może wtedy, gdy do kawy podano bezę, a bezę trzeba umieć zjeść, wiadomo! ;D
Stół może służyć do pracy, jest bardzo dobrze oświetlony.
Na podłodze drugi z widzianych już dywanów, a na nim i obok niego pyszni się kolekcja mebli nawet z lat 40-tych ubiegłego wieku.
Telewizor wygoniono do innego pomieszczenia i bardzo dobrze, bo tylko przeszkadza w rozmowach i sprawia, że ludzie idą na łatwiznę!
Oświetlenia living roomowi nie żałowano, ale jest lekkie, wręcz zwiewne, więc jego różnorodność nie przytłacza.




Sypialnia rodziców, choć biała i szaro-miętowa, to bardzo, ale to bardzo przytulna. Tekstylia mięsiste, a miś na podłodze, mam nadzieję, sztuczny. Boazeria nie ma absolutnie nic wspólnego ze smutnymi dechami otulającymi niegdyś połowę polskich wnętrz.
Girlanda lampionów jest słodka, a wieszak w kształcie małpki zwariowany :)
Paczę i paczę, ale pewności nie mam, czy narzuta to nie jest przypadkiem ponownie Josef Frank...




No i moje ulubione pomieszczenie (to oczywiście taki żarcik, bo najbardziej spodobał mi się jednak salon), bo kolorowe, pozytywne, stworzone bez tonowania zapędów w bombardowaniu kolorami. W końcu ma byc radośnie, lekko i inspirująco, prawda? :)
Podoba mi się idea ustawienia kolekcji potworków wprost na pięknej podłodze. Przecież dzieci i tak niczego nie odkładają na półki ;)))
Kozły podobne do tych, na których ustawiono blat biurka można dostać w Ikei. A może to zresztą właśnie one?








Prawdziwe, najprawdziwsze - jak żywe dosłownie - Ugly Dolls można kupić w sklepie paskudy.pl
Troszkę kosztują... Ale skusiłabym się, bo sama uszyć takiego cudaka nie potrafię :)





Potffffornie Was pozdrawiam,
Wasza fu ;)




4 komentarze

  1. :), mnie urzekły podłogi, to pewnie taka moja obsesja, teraz robiliśmy lifting sypialni tzn. mój M. robił, a mnie marzyło się, że pod krzywymi panelami będzie stara, piękna podłoga, tylko ją odnowić i już. No i była. Tzn. była stara. I spróchniała.... i niestety nie dało się jej przywrócić blasku... ale się przekonałam na własne oczy i już mi trochę lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie podłogi to naprawdę skarb. I jak dobrze pielęgnowane, to wieczne!
      Nie dziwię Ci się, że o takich marzysz :)

      Usuń
  2. uwielbiam zawsze do Ciebie zaglądnąć, tyle kolorów, tyle inspiracji i pełno radości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))))) Muchos gracias!
      Tych wszystkich inspiracji by nie było, gdyby nie przebogaty świat blogów!

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz. Każdy komentarz jest mądry i potrzebny! Kocham komentarze!!! ;D

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Instagram