Pod choinkę - KULINARNIE czyli JADALNE PREZENTY
poniedziałek, 30 listopada 2015Kiedy robimy komuś prezent kulinarny - tak naprawdę fundujemy mu piękne i niepowtarzalne chwile.
Bezcenne, prawda?
Podarki kulinarne mają to do siebie, że nie są wieczne. Ale co z tego?
Kiedy wiemy, że ukochanej osobie na języku wybuchają petardy smaku i wprawiają ją w stan nirwany, to chyba nie myślimy "No dobra, ale co jutro?, jutro już tego nie będzie!".
Wieczne są książki, sztuka.
Ale przecież nie o materialny ich wymiar chodzi, nie w tym ich wartość.
Dla mnie zupełnie tak samo, jak z nimi, jest z prezentami typu czekolada lub tajski masaż ;)))
Zawsze będę ciepło myśleć o kimś, kto pamiętał o moich bolących plecach i zafundował mi sesję u sportowego masażysty (hardcorowe przeżycie). Kocham mojego Brata za to, że wiedząc o moim zamiłowaniu do azjatyckiej kuchni, zabiera mnie na mega-hiper-zajebiście-wypasioną biesiadę w wietnamskiej restauracji w sercu Europy.
Będę ZAWSZE pamiętać takie chwile.
I mówię to z pełną świadomością tego, że słowami "zawsze" i "nigdy" nie należy szafować :)
Będę i już.
Dlatego myślę, że to niegłupie podarować komuś pod choinkę coś pysznego.
A już szczytem marzeń jest dla mnie taka sytuacja: niegotujący zazwyczaj mąż przygotowuje 12 wigilijnych potraw.
Hehehe, to się chyba NIGDY nie stanie :D
Moje propozycje kulinarnych prezentów.
Mało kolorowe i napaćkane, jak na mnie, tak jakoś wyszło. Ale tu ma się bronić smak, a nie design.
Oj dobra, dobra, design też się liczy ;)
Heh, zgłodniałam...
xoxo
fu
Bezcenne, prawda?
Podarki kulinarne mają to do siebie, że nie są wieczne. Ale co z tego?
Kiedy wiemy, że ukochanej osobie na języku wybuchają petardy smaku i wprawiają ją w stan nirwany, to chyba nie myślimy "No dobra, ale co jutro?, jutro już tego nie będzie!".
Wieczne są książki, sztuka.
Ale przecież nie o materialny ich wymiar chodzi, nie w tym ich wartość.
Dla mnie zupełnie tak samo, jak z nimi, jest z prezentami typu czekolada lub tajski masaż ;)))
Zawsze będę ciepło myśleć o kimś, kto pamiętał o moich bolących plecach i zafundował mi sesję u sportowego masażysty (hardcorowe przeżycie). Kocham mojego Brata za to, że wiedząc o moim zamiłowaniu do azjatyckiej kuchni, zabiera mnie na mega-hiper-zajebiście-wypasioną biesiadę w wietnamskiej restauracji w sercu Europy.
Będę ZAWSZE pamiętać takie chwile.
I mówię to z pełną świadomością tego, że słowami "zawsze" i "nigdy" nie należy szafować :)
Będę i już.
Dlatego myślę, że to niegłupie podarować komuś pod choinkę coś pysznego.
A już szczytem marzeń jest dla mnie taka sytuacja: niegotujący zazwyczaj mąż przygotowuje 12 wigilijnych potraw.
Hehehe, to się chyba NIGDY nie stanie :D
Moje propozycje kulinarnych prezentów.
Mało kolorowe i napaćkane, jak na mnie, tak jakoś wyszło. Ale tu ma się bronić smak, a nie design.
Oj dobra, dobra, design też się liczy ;)
grecka oliwa / kawior z trufli / konfitura z papryki / miód tymiankowy / różowe wino / kawiarka chemex / syrop karmelowy / herbata / szafran
Heh, zgłodniałam...
xoxo
fu