Czy ja w końcu dojadę?
niedziela, 29 listopada 2015Po prawie roku przerwy mam już na to stanowczą ochotę. Fajnie być sobą, nawet jak się nie jest nikim szczególnym ;-)
Blogowanie kiedyś było częścią mnie, a później wydarzyło się tyle, że musiałam kawałek po kawałku rezygnować ze swoich ulubionych rzeczy.
Mam nadzieję, że są jeszcze w jakimś zakamarku mnie "zasejwowane" i uda mi się je odzyskać.
Bo już dość.
Chcę blogować, chcę zajrzeć "do komputera" dla przyjemności, a nie tylko dla pracy, chcę robić zdjęcia nie tylko z myślą, że będą na starość, ale po to, żeby zaraz się nimi podzielić.
I tak dalej i tak dalej.
Chcę odzyskać moją blogową frajdę!
Hej, ty podły potworze, coś mi zjadł rok życia! Oddać, nie oddasz, bo już wiem, jaki jesteś złośliwy. Ale teraz spadaj na drzewo, bo już się tak dłużej nie dam cyckać!!!
Pogoniłam gadzinę? ;-)
No dobra, to dojeżdżam.
Mam nawet kierowcę. Bardziej przestraszonego, niż ja sama, hehehe ;-)
P. S. Naprawdę nie wiem, jak to dziecię mnie dowiozło z gór do hotelu :-D
xoxo
fu
Jesteś!!! Jakże sie cieszę:) nienawidze zlosliwych potworów, niech znikają precz. I niech nie chowają sie do szafy, bo mam latarke i je stamtad wyplosze! Fajny motór:) uściski i buziole.
OdpowiedzUsuńTeż ich nie cierpię, ale może się okaże, że na coś się przydają. Nauczka na całe życie jest, że nie jestem typem pod tytułem "praca dom" i nie mogę sobie tego robić ;)
UsuńUściski i buzibuzi :*
Jakże się cieszę , że się odzywasz :))) I super , że chce się Tobie pisać :)))
OdpowiedzUsuńA potwory niech uciekają gdzie pieprz rośnie !
Serdecznie pozdrawiam :*
No teraz to mam nadzieję, że potwór wygląda jak mały głodek co najwyżej. Siła :)
UsuńTo zyje!
OdpowiedzUsuńKasieńka, kochana moja!!! A ja do Ciebie zaglądałam i u Ciebie niezgorsza cisza zapanowała...
UsuńBu.
P. S. Byłam we wrześniu w Zurychu, ale pędem. Mam nadzieję na wiosnę znowu być, tym razem na 4-5 dni i wtedy się szykuj, normalnie!!! :*
no nareszcie! witamy wśród żywych :)
OdpowiedzUsuńMartuszka :) Dziękuję za słowo od Ciebie!!!
UsuńLubię Twój cykl drzwiowy, jest taki zapraszający!
:*
Super, że jesteś spowrotem! Kiedyś czytałam regularnie, niewiele komentowałam, ale mam plan by to zmienić:)
OdpowiedzUsuńQrde balans :) Nie spodziewałam się takiego wpisu od kogoś, kogo podziwiam i obserwuję w necie OD LAT!!!
UsuńŁał.
Fenks :)))
Fu! Super ze jesteś :-*
OdpowiedzUsuńSiss, no pojęcia nie masz jak się cieszę, że TY jesteś.
UsuńZawsze mogę na Twoje wsparcie liczyć i to jest cudne :)
Dzięki! :*
no jestes:P***
OdpowiedzUsuńwez sie popraw i pisz a potwora do wora i juz :P
ciesze sie ,ze wrocilas:P
Potwora do wora? Oby nie Mikołajowego, bo się ta gadzina jeszcze komuś niewinnemu pod chojnę dostanie ;)))
UsuńBuuuuuź, Eew!
Fu kochana i tak trzymać! Ależ się cieszę, ze wróciłaś:) potwór niech znika - wspólnie go wypłoszymy :) Buziaaaaak wielki!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już znikł. No w każdym bądź razie moje progi już dla niego otworem nie stoją ;)
Usuńdzięki, Sweet Scrapsie ;)
Hejka, Fu :) Jak miło
OdpowiedzUsuńpozdrówka :)
Uściski dla Ciebie i Rodziny (wliczając koci koci) :)
UsuńI dzięki za odwiedziny :)))
Myślami Cię sciagnela! Myślałam o Tobie nie dawno i zatesknilam... u mnie też zawitał potwór ale nie umiem go przegonić. . Pomysłów na posty kilka jest ale jakoś z realizacją gorzej... buziaki... trzymam za Ciebie kciuki!
OdpowiedzUsuńNie daj się mu! U Ciebie realizacja zawsze piękna, nie daj mu tego odebrać.
UsuńPewnie wszystko w swoim czasie. Jak potwór się za bardzo rozgości, to poczujesz, że masz siłę i ochotę go wyprosić stanowczo.
I nie na wycieraczkę, tylko od razu na wysypisko z gadem!!!
:*
Yey! :D A już myślałam, żeś nas porzuciła na zawsze, Stworze Ty!
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteś :D
Ech, też już tak chwilami myślałam.
UsuńNo ale kobiety potrafią się podnieść z WSZYSTKIEGO!
Buziak :*
Fajowow, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńDzięki, Lu :-*
UsuńTo, że mnie nie było, nie oznacza, że nie zaglądałam do Ciebie i do Twoich kolorów i w ogóle buzior!