Domowe melodie
środa, 27 listopada 2013Ostatnio rządzi u nas melodia do spania ;) Ale nie da się przespać zimy, jeśli się nie jest misiem.
Więc staram się choć zdjęcie dziennie pstryknąć, choć kilka stron książki przeczytać, choć odcinek "Homeland" obejrzeć...
A propos "Homeland", to uważam, że Claire Danes gra genialnie!!! Jest tak sugestywnie rozedrgana, że mi się to udziela, gdy na nią patrzę ;) Robię się roztrzęsiona, podenerwowana, niespokojna...
To prawie jak czytanie o Kurcie Wallanderze, którego Mankell stworzył chyba specjalnie, żeby mnie zmęczyć ;) Uwielbiam cykl kryminałów z Wallanderem w roli głównej, ale okropnie mnie ta postać dobija! Jest ciągle zdenerwowany, ciągle mu coś nie wychodzi, ciągle czarno myśli, ciągle niezadowolony, nieszczęśliwy. Bywa opryskliwy z powodu swoich rozlicznych frustracji. Czasem mam wrażenie, że wręcz szczeka i warczy.
Czy to jakaś cecha bardzo inteligentnych ludzi???
Kończąc przydługą dygresję, dorzucę do tego "worka" jeszcze rolę Diane Kruger w serialu "The Bridge". Oscar, Oscar! Następna, która mi podnosi ciśnienie i od której jednocześnie oczu nie mogę oderwać ;)
Zdolne, inteligentne aktorki plus Wallander... no naprawdę w dziwną stronę mnie poniosło, a chciałam Wam wrzucić tylko kilka domowych foci ;)))
O, ta mała pindzia skutecznie mnie budzi. Dosłownie, bo potrafi mi się rzucać z pazurami na stopy, gdy śpię i w przenośni, bo na samą myśl o niej mama banana na potwarzy ;D
Budzi czy tego chcę, czy nie. A później słodko zapada w sen i wielce protestuje, jak ja próbuję ją budzić ;D
O, tu pańcio ją "męczy" w nadziei, że po godzinie harców to diablę padnie spać i da nam spokój. He he, próżne nadzieje!
A tu słodko sobie śpi, gdy akurat ja mogłabym z nią się pobawić. Foch! I lepiej nie budzić, bo ta słodka kulka potrafi się w 3 sekundy przeobrazić w krwiożerczą bestię ;D
No i takie tam bzdety szklane i ceramiczne (naczynko do ikebany jest z lat 60-tych i zostało kupione przez moją Maminkę w Cepelii; dostałam je niedawno w prezencie od Rodzicielki razem z czerpakiem z bolesławieckiej ceramiki - JUHU!) i kwiatek i lampa...
Domowe pitu pitu.
Aha, i daktyle mi się ostatnio udało świeże kupić! Zrobię w końcu sałatkę z przepisu Kasi!
I milion innych rzeczy, bo trochę tych daktyli mam.
Jak tylko je przyniosłam do domu, to chwyciłam w garść kilka książek kucharskich i dalejże szukać przepisów z daktylami. Pół godziny wertowania było za mną, gdy zorientowałam się, że szukam przepisów z figami, a nie daktylami ;D
Wiwat rozgarnięcie!
I to by było na tyle. Tak zagaiłam i czekam na odzew teraz ;D
Więc staram się choć zdjęcie dziennie pstryknąć, choć kilka stron książki przeczytać, choć odcinek "Homeland" obejrzeć...
A propos "Homeland", to uważam, że Claire Danes gra genialnie!!! Jest tak sugestywnie rozedrgana, że mi się to udziela, gdy na nią patrzę ;) Robię się roztrzęsiona, podenerwowana, niespokojna...
To prawie jak czytanie o Kurcie Wallanderze, którego Mankell stworzył chyba specjalnie, żeby mnie zmęczyć ;) Uwielbiam cykl kryminałów z Wallanderem w roli głównej, ale okropnie mnie ta postać dobija! Jest ciągle zdenerwowany, ciągle mu coś nie wychodzi, ciągle czarno myśli, ciągle niezadowolony, nieszczęśliwy. Bywa opryskliwy z powodu swoich rozlicznych frustracji. Czasem mam wrażenie, że wręcz szczeka i warczy.
Czy to jakaś cecha bardzo inteligentnych ludzi???
Kończąc przydługą dygresję, dorzucę do tego "worka" jeszcze rolę Diane Kruger w serialu "The Bridge". Oscar, Oscar! Następna, która mi podnosi ciśnienie i od której jednocześnie oczu nie mogę oderwać ;)
Zdolne, inteligentne aktorki plus Wallander... no naprawdę w dziwną stronę mnie poniosło, a chciałam Wam wrzucić tylko kilka domowych foci ;)))
O, ta mała pindzia skutecznie mnie budzi. Dosłownie, bo potrafi mi się rzucać z pazurami na stopy, gdy śpię i w przenośni, bo na samą myśl o niej mama banana na potwarzy ;D
Budzi czy tego chcę, czy nie. A później słodko zapada w sen i wielce protestuje, jak ja próbuję ją budzić ;D
O, tu pańcio ją "męczy" w nadziei, że po godzinie harców to diablę padnie spać i da nam spokój. He he, próżne nadzieje!
A tu słodko sobie śpi, gdy akurat ja mogłabym z nią się pobawić. Foch! I lepiej nie budzić, bo ta słodka kulka potrafi się w 3 sekundy przeobrazić w krwiożerczą bestię ;D
No i takie tam bzdety szklane i ceramiczne (naczynko do ikebany jest z lat 60-tych i zostało kupione przez moją Maminkę w Cepelii; dostałam je niedawno w prezencie od Rodzicielki razem z czerpakiem z bolesławieckiej ceramiki - JUHU!) i kwiatek i lampa...
Domowe pitu pitu.
Aha, i daktyle mi się ostatnio udało świeże kupić! Zrobię w końcu sałatkę z przepisu Kasi!
I milion innych rzeczy, bo trochę tych daktyli mam.
Jak tylko je przyniosłam do domu, to chwyciłam w garść kilka książek kucharskich i dalejże szukać przepisów z daktylami. Pół godziny wertowania było za mną, gdy zorientowałam się, że szukam przepisów z figami, a nie daktylami ;D
Wiwat rozgarnięcie!
I to by było na tyle. Tak zagaiłam i czekam na odzew teraz ;D