Ktoś jadł z mojej miseczki!
wtorek, 10 stycznia 2012Ktoś jadł z mojej miseczki! Ktoś spał w moim łóżeczku!
Zainspirował mnie pewien obrazek z domu Anki (zilverblauw.nl), a właściwie to dwa.
O pierwszym zachłyśnięciu światem Anki i jej domem pisałam tu:
Do pierwszego zdjęcia pasuje okrzyk "Ktoś spał w moim łóżeczku!", prawda?
To zdjęcie jest tak piękne, że patrzyłam na nie bez przerwy chyba z 5 minut. Aż mi się trochę oczy spociły :)
Mały Mus jest chyba lekko zdziwiony, ale kot się tak idealnie ułożył i "zaokrąglił", jak by mówił "Nie bój się, mały, zobacz jaki jestem mięciutki, rób ze mną, co chcesz" :)))
CUDO!
Ale ja nie o tym, tylko o tym drugim: "Ktoś jadł z mojej miseczki!".
W przedsionku domu Anki i jej rodziny znalazło się miejsce, w którym cała kociarnia i psiarnia (nie bardzo nadążam nad czworonożnym inwentarzem Anki, wiem, że na podwórku mieszkają też kury, czyli nieczworonożne stwory, i świnka morska) może w spokoju spożyć posiłek. Czy w tym błękitnym Smegu jest tylko żarełko dla futrzaków? :)
Ciekawe.
Miska z kotem to TIGRITO Cat Bowl zaprojektowana przez Miriam Mirri dla Alessi.
Psią miskę zostawię na kiedy indziej, ale to też Alessi i też Miriam Mirri.
Mam na punkcie tej miski bzika, ale obawiam się, że jeden z naszych kotów - kompletny dudek - by się jej wystraszył :D
Może ta bardziej by mu pasowała? Ta sama projektantka, ta sama firma, ale pomysl inny: jedzenie w tej misce nie obeschnie, nikt nieproszony się też do niego nie dobirze, dopóki łaskawie nie zdejmiemy słodkiej pokrywki :)
Z tymi kocimi miseczkami to jest tak, jak ze świątecznymi kartkami albo z parawanami: 99% jest na jedno kopyto. Bu!
Kocie miski zazwyczaj są przaśno-śmieszne, z rybimi ośćmi albo z myszkami oraz z uśmiechniętymi głupawo kociakami. Ewentualnie jeszcze takie shabby chic.
Może być ceramiczne, ale z ceramiką ciężko będzie. Głównie Made In China...
THE FISH BOWL - Blink Studio (blink-studio.co.uk) dla HING:
Podoba mi się w tych miskach kolorystyka i to, że łatwo chwycić taką za rybi ogonek. Często, gdy podnoszę kocie miski, żeby nałożyć do nich żarełka, koty zaczynają szaleć, jakby nigdy w życiu nic nie jadły, ocierać się i podskakiwac i nie raz zdarzyło się, że miska lądowała z hukiem na podłodze, koty czmychały, a kocia karma walała się po całej kuchni ;)
Mamy też projekt znanej firmy o swojskiej nazwie: Koziol.
Po prostu CAT DISH.
MIAUUUUUU! ;)
ta kota wyglada jak moj joker! tylko jokas sliczna plamke na nosie jeszcze ma. ja chce do mojego koteckaaa :(
OdpowiedzUsuńps. wybacz, nigdy nie potrafilam pisac na temat. a miski zajefajoskie!
Nie na temat jest po prostu zawsze fajniejsze ;))) W końcu ktoś, kto ma jak ja! Pozdrawiam, miauuuu ;D
OdpowiedzUsuńA ja mysle, ze tam nie ma zarelka dla kotow tylko pranie ;))
OdpowiedzUsuńNo i się wydało! Wiesz, co teraz muszą czuć koty Anki? ;)))
UsuńRewelacyjny wpis tak trzymać :)
OdpowiedzUsuńSzukałem bajki o złotowłosej i wylądowałem tu. Miały być Misie, a są Kotki.
OdpowiedzUsuń