Tu ściany mówią
środa, 21 sierpnia 2013
Jestem prosta w obsłudze: wystarczy mi coś niebieskiego i od razu mam dobry nastrój. Jak chcecie ze mną negocjować, ubierzcie się w błękity albo piszcie turkusowym atramentem ;)
W Berlinie chyba o tym słyszeli, bo machnęli sobie w apartamencie taką ścianę, że dech zapiera. Cudownie prosty, odświeżający i dodający energii zabieg czyli pomalować ścianę widoczną z wielu miejsc w naszym mieszkaniu na ulubiony kolor. A inną na kolor dobrze z nim zgrany, tworzący radosny miks.
Reszta może pozostać w kolorach neutralnych, jasnych, a i tak mieszkanie będzie pełne energii. Nie trzeba tysiąca bibelotów z różnych bajek, wystarczą rozmieszczone gdzieniegdzie subtelne plamki koloru.
Co powiecie na takie kolory plus TAKĄ kolekcję krzeseł plus piękną, świetlistą otwartą przestrzeń plus podłogi z naturalnego bielonego drewna?
Ja powiem TAK :)
- Przestrzeń - duża, dobrze oświetlona (wspaniałe okna przede wszystkim), bez niepotrzebnych podziałów. No i ta wysokość!
- Dwa kolory na bardzo ważnych, bo widocznych z różnych punktów, ścianach.
- Krzesła - imponująca kolekcja designerskich siedzisk.
- Miks drogiego z tańszym - np. wspomnianych już krzeseł z meblami z Ikei.
- Miks rzeczy nowych ze starymi - bez przesady, bez udowadniania, że wiemy, na czym to polega, subtelnie.
- Biała kuchnia i lampa nad kuchennym stołem - uwielbiam długie kable w kolorze!
- Książki - są, no bo jakżeby inaczej?
- Przepierzenia z desek jakby prosto przeniesionych z wiejskiego płotu :)
- Cudowna błękitna mozaika w łazience - czystość i świeżość ponad wszystko!
- I - po prostu - klimat tego wnętrza. Lekki, absolutnie NIE zimny, z odrobiną artystycznego ;) rozgardiaszu. Każdy kącik mówi do mnie, że będzie mi w nim wygodnie i dobrze.
Źródło: 79ideas.org
Źródło: myscandinavianhome.blogspot.com
Pucio!
;D
Wasza
fu
*I*
V
ta przestrzeń wydaje mi się ogromna, pewne elemnety bardzo do mnie przemawiają, jednak pomimo, że jest tu wiele rzeczy, to przestrzeń wydaje się być dla mnie jakaś taka pusta:) tzn. piękne wnętrze, tylko jakoś tak nie dla mnie - chyba przyzwycziłam się do mojej przytulnej ciasnoty:D
OdpowiedzUsuńNie ma takiego wnętrza, którego się by nie dało łatwo zmniejszyć ;)
UsuńNo i się rozpłynęłam przy kubku kawy :)
OdpowiedzUsuńI Cię teraz ktoś będzie musiał ścierać? ;)
UsuńWilkuuuuu!
UsuńWidzę, że go do czarnej (kawa) roboty zaganiasz.
UsuńDzwonię do Animalsów!!!
;D
ale bosko!!!!!! :) świetna wnęka na książki i ta łazienka, drewniane listwy na ścianach...no bajka:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, pełno smaczków :)
UsuńSwietnie, masz racje z tymi kablami! Tylko lazienka zupelnie nie moja, jak w szpitalu
OdpowiedzUsuńNienienie, w szpitalach takich nie ma (kasa!) :/
UsuńAch, to się nazywa METRAŻ...
OdpowiedzUsuńYhy, można poszaleć ;)
UsuńŁazienka super, a te dwie ściany - akcenty kolorystyczne trafione w sam raz. Pozornie proste rozwiązanie, ale tylko pozornie.
OdpowiedzUsuńNo bo trzeba na takie coś wpaść, czyli mieć jednak trochę w głowie na temat urządzania wnętrz :)
UsuńNo i te proste rzeczy... tak trudno na nie wpaść, dopóki ktoś nie wpadnie ;)))
A mnie się podoba wnęka z książkami :) reszta oczywiście też...
OdpowiedzUsuńWnęka baaaardzo atrakcyjna i jako kąt i jako zawartość ;)
UsuńNie przez przypadek zdjęcie z wnęką wybrałam na fb :)))
Ściągnęła mnie w blogerze miniaturka z pierwszym zdjęciem (jedne z moich ulubionych kolorów) :D
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że nie są Ci obce :)))
UsuńSupcio :)))
OdpowiedzUsuńkuchnia- marzenie, ale cos mysle ze za poczucie przestrzeni moze byc odpowiedzialny obiektyw szerokokatny hehh ;P
OdpowiedzUsuńO, możliwe, kompletnie się na tym nie znam.
UsuńAle dobrze wiedzieć :)