Joanna, jeleń i lampa ze sznurka - cz. IV
wtorek, 3 stycznia 2012Nadeszła smutna chwila pożegnania ze zwiedzaniem nieoczywistych kątów i kącików u Asi. Trzeba ją trochę osłodzić i pokolorować, bo chyba jeszcze do mieszkania Asi wrócę (latem!) i po co ma mi się smutno kojarzyć? ;)
Na deser zostawiłam sobie sypialnię i pokój Nastolatka. Z tarasem poczekam na nowe letnie odsłony. Może nagram do nich ścieżkę dźwiękową z udziałem orkiestry świerszczy albo jakichś ptaszorów?
Żeby napięcie narastało zacznę od sypialni. Sypialnia oczywiście jest w ciągłym ruchu i co było w niej jeszcze parę dni temu, jest już gdzie indziej, bo teraz jest w niej coś innego. A oprócz tego czegoś innego jest jeszcze coś, co puszcza do nas oko i jest nie z tej bajki (celowo!). To luuuubię :)
Sypialnia jest dość chłodna ale nie przesadnie sterylna. Sprawia wrażenie miejsca, w którym cudnie, zdrowo i czysto się odpoczywa, w którym nie dopadnie nas nadmierny upał i w którym panuje taka normalna, domowa, dobra cisza. Jest miękko, gdzie ma być miękko, przestaje się człowiekowi spieszyć. Przynajmniej takie wrażenie mam, bo przysięgam, że nie spałam w niczyim łóżeczku i nie piłam z niczyjego kubeczka! ;)
Sypialnia się zmienia, ale jeden element zawsze się zgadza. No gdzie ma się wylegiwać czarny kot, jak nie na białej pościeli? No gdzie, na lampie? ;D
Tak było, ale już nie jest. Krzesełko było zabawne, wcale a wcale mi nie przeszkadzało i łączyło w swej nieco ogrodowej formie sypialnię z ładnym liściastym widokiem za oknem.
Teraz jest tak, bo Asia upolowała i odświeżyła szafki lekarskie, które pasują fantastycznie! Kosz, ten czarny, to również trofeum pieczołowicie dostosowane do grzeczno-niegrzecznego sypialnianego looku. Ale popatrzcie na zegarek na parapecie! Co za bezczelnie czerwony łobuz! Zachwycił mnie :D
Napisałam "łobuz"? No to czas na kolor :) Najbardziej łobuzerska część mieszkania (i chwała jej mieszkańcowi za to!) ;) czyli pokój Nastolatka. Też nigdy nie stoi w miejscu, pędzi jak na rowerze. Specjalnie napisałam to o rowerze!
Jak patrzę na kolor roweru i na kolory reszty pokoju, to wiem, że ten Chłopak wie, czego chce! Jaki procent wkładu w soczystą kolorystykę i proste, konkretne rzeczy znajdujące się w tym królestwie to wkład Mamy, a jaki Syna? :)
Moja pierwsza myśl (po zupełnie u mnie naturalnym: o, łoweł!!!), gdy zobaczyłam ten pokój to: jak wspaniale dobrana podłoga do potrzeb i MOŻLIWOŚCI młodego cyklisty! ;D Przecież gdyby tu było drewno, to by się chyba wytarło do cna. Tak, wiem, co potrafi zrobić z podłogą ubłocona opona...
A na koniec chciałabym wyrazić swój podziw, naprawdę podziw, dla młodego mężczyzny, który się zgadza na szydełkową narzutę na łóżko. Spróbujcie przekonać mojego męża do takiego ślicznego, niebanalnego rozwiązania, no, proszę i powodzenia (komu się uda, temu stawiam duże mojito)! Trzeba mieć wnętrzarskie oko, odwagę i dystans, o! I bardzo mi się podoba i nie ma nudy w mieście (a miasto jest nad sofą) ;)))
I tym optymistycznym akcentem opuszczam gościnne progi Joanny, Jej Męża i Syna oraz chyba już dwóch kociaków :) Ale, jak powiedział Arnie: I'll be back! ;)
Pozdrawiam, Asia, i dziękuję bardzo bardzo bardzo :)
Tradycyjnie:
Wszystkie zdjęcia i niektóre pojęcia ;) pochodzą ze strony Joanny:
lub z fotoforum gazeta.pl
A tu wszystkie dotychczasowe odsłony mieszkania Joanny po kolei:
part sri
Funito, dziękuję za wszystkie odwiedziny u mnie i zapraszam nadal :)
OdpowiedzUsuńkot to nowy członek rodziny brata, był do przygarnięcia na tablica.pl i przygarnęli, będzie u nas niebawem przez kilka dni bo u brata malowanie, a futrzak ociera się o ściany :)
jestem ciekawa jego konfrontacji z Mirabelką :)
No miejmy nadzieję, że nie da mu za mocno po nosie ;) A ona waleczne serce jest (bo, że ciekawska, to wiem) czy raczej sama się wystraszy nowego gościa? Asia, możesz być pewna, że Twoje mieszkanie nie powiedziało u mnie jeszcze ostatniego słowa. Wciąż śledzę zmiany i nowości, genialne!
OdpowiedzUsuń