Viva España!
poniedziałek, 25 czerwca 2012
Mecz oglądany w Strefie Kibica z gromadą znajomych i świętowany do póóóóóóóźnych godzin nocnych (wczesnych porannych?) to jest to, co tygrysy lubią najbardziej, pod warunkim, że wygrywa nasz faworyt ;D
Na szczęście tak się stało.
Zawsze troszkę szkoda mi drużyny jadącej do domu, ale jednak serce się radowało, bo wygrali Hiszpanie.
Już tradycją jest u nas, że w dniu, w którym kibicujemy Hiszpanii, jemy coś kojarzącego się z Półwyspem Iberyjskim.
Często-gęsto są to po prostu tapas, bo szybko, łatwo i wielki wybór. Ale czasem trzeba się bardziej postarać. Albo dać się gdzieś zaprosić ;)
No ale tradycja jest od tego, żeby ją łamać! ;D
I w sobotę jedliśmy po włosku: makaron z grillowanym kurczakiem, brokułami i gorgonzolą. Może dlatego wczoraj wygrali Włosi (absolutnie zasłużenie!).
A Hiszpanie i bez naszych kulinarnych zaklęć zrobili swoje.
Hurrraaa!!!
Ja też postarałam się zrobić swoje, czyli znaleźć dla Was coś pięknego, coś pysznego, coś wspaniale, klimatycznie sfotografowanego. I kojarzącego się z Hiszpanią.
Pamiętajcie, że nie ma jednego słusznego przepisu na paellę i w każdym regionie Hiszpanii zjecie ją inaczej przyrządzoną. W linku, z którego skorzystałam jest i kiełbasa chorizo i owoce morza, a bywa, że takie połączenie jest w kulturze danego regionu wręcz zakazane i paella "liczy się" tylko z np. dziczyzną, to jest, zazwyczaj, z królikiem ;)
Jedno łączy wszystkie paelle Hiszpanii: SZAFRAN :)
Oraz to, że to niesamowicie fotogeniczna potrawa, choć dobrze ją sfotografować to wyzwanie.
Tu zostało podjęte i, jak dla mnie, coś pięknego z tego wyszło.
Bo paella to potrawa towarzyska, łącząca ludzi, to nie powinny być godziny samotności w kuchni.
Róbmy paellę wspólnie, na świeżym powietrzu, radujmy się! Ha! ;D
Źródło: youfoundkeke.com
Smacznego i radosnego
gotowania z przyjaciółmi życzę,
Wasza fu :)
u mnie Bałkany, u Ciebie Hiszpania :), oj, wakacje o krok ;)
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa! Bo się rozmarzę i nici z pracy! ;)
OdpowiedzUsuńJuż w pośpiechu zajrzałam do Ciebie wczoraj, ale zaraz strzelam kawę i się podelektuję Obeliskową wyprawą w świat pity i pieczonego prosięcia i.... zaraz się okaże, o! MNIAM!
wspaniały klimacik:)
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia, no i jest szafran, jak u mnie:) Mamy więc kompletne menu!
OdpowiedzUsuńUściski:*
Byłam u Ciebie z samiuśkiego rana, ale byłam zbyt głodna na zostawienie komentarza ;)
UsuńJakiś dzień szafranowy dziś chyba faktycznie mam, bo jeszcze tu:
http://belgiaodkuchni.blogspot.com/2012/06/iranski-chodnik-ze-szpinakiem-i.html
Ehh, dalam sie wkrecic z tymi fotami ;)
OdpowiedzUsuńNasza paella ma zawsze rozniaste owoce morza i zadnego miesa i jest najpyszniejsza na swiecie ;P
Rany, jak leje, chyba pora na letni watek u mnie ;)
Twój wątek truskawkowy jest PYSZNY!
UsuńPoproszę paellę, a na deser taki słoiczek truskawek...
;D
Po paelle to musisz do Philippa, ja jestem od deserow ;)
UsuńKurcze, nadal mysle jakim sposobem Ci taki sloiczek doreczyc ;)
Słoiczek nie zając, może np. na Święta będziesz w Polsce? ;)
Usuńoch, nabrałam ochoty na paele. A zdjęcia pyszne i chciałoby sie przysiąść i pogadć:)
OdpowiedzUsuńPamiętaj, żeby do robienia paelli zagonić trochę dodatkowych rąk. Będzie więcej czasu i możliwości pogadania :)))
Usuń