Jeździli, jeździli, aż się przeprowadzili
wtorek, 21 lutego 2012Zapraszam Was do zwiedzenia kolejnego ślicznego wnętrza zapełnionego smakowicie dobranymi kolorami, wzorami, przedmiotami.
Wnętrze radosne, nietuzinkowe, bezpretensjonalne.
A zaczęło się od tego, że właścicielka tego mieszkania, Lea Bawnager, wsiadła w samochód i pojechała z Kopenhagi do Szwecji, polować na okazje na tamtejszych pchlich targach. Pojechała raz, drugi, trzeci...
Później kopenhaskie mieszkanie zaczęło się jej wydawać za ciasne, a jeszcze później za drogie. I w wyniku poszukiwań Lea i jej mąż kupili dom zbudowany w 1933 roku w Fränninge, 45 minut jazdy od Malmö; 150 metrów kwadratowych na dwóch poziomach.
Wnętrza nie wymagały wielkiego remontu, były dobrze utrzymane, nowi właściciele wyburzyli tylko jedną ścianę, odnowili podłogi, a gdy zdzierali tapety znaleźli pod nimi pozdrowienia od poprzedniego właściciela dla kogoś, kto kupi dom i zdecyduje się na wymianę tapet. Słodkie, prawda? :)))
Lea i jej mąż uwielbiają połączenie niebieskiego z żółtym, mamy tu więc sporo niebieskich mebli i żółte, słoneczne drzwi. Trzeba przyznać, że takie zestawienie jest bardzo świeże i wiosenne.
Większość mebli to znaleziska z pchlich targów i aukcji, pieczołowicie odnowione. Lea tak się w nich zakochała, że również je sprzedaje w swoim sklepie Affär. Do tych "staroci" dołożono trochę nowoczesnego designu i oto, jak prezentuje się ta pozytywna mieszanka:
żółte drzwi, żółta ławka z pchlego targu - wszystko pomalowane przez Leę
ten piękny świecznik a la menora to również znalezisko pani domu
living room z bujanym fotelem i widokiem na kominek; kosz na drewno Tubtrug
żółta lampa to ”Hang on Honey” Urban Living
otwarte półki kuchenne eksponują zbiory Lei
krzesła Windsor to również przemalowane zdobycze z targu staroci
szafka z targu staroci, nie była odnawiana
pracownia ze zdobycznym krzesłem Windsor
łóżko Elliota rośnie wraz z nim; kosz Tubtrug; automobil Netto
z sypialni rodzice świetnie widzą pokój synka, narzuta Grønlykke
ależ Ty radosne wnętrz wyszukujesz, uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że nie tylko mnie się podobają :)
UsuńLubię wnętrza pozytywne, z energią, z przymrużeniem oka czasem. A najbardziej takie, w których mieszkańcy sami dołożyli starań, żeby efekt końcowy był, jaki jest ;)
Uwielbiam żółty we wnętrach, cudowne zdjęcia! Jak i cały blog, dodałam do obserwowanych :)
OdpowiedzUsuńO, super, bo to nie jest kolor, którym się zachwycają tysiące ludzi :)
UsuńI dziękuję za taką miłą opinię i zapraszam i pozdrawiam ;D