Ech, znowu przerwa w blogowaniu.
Możecie być pewni: jeśli nie ma mnie na blogu, to znaczy, że trwa u mnie okres intensywnego życia zawodowego.
Milion rzeczy do zrobienia, nadgonienia, wymyślenia, nadrobienia, do zmiany, do naprawienia...
Fajnie i niefajnie - jak zwykle.

W końcu mam weekend tylko dla siebie. Dla siebie, bo z kolei w ten weekend intensywnie pracuje M.
Ale na pewno to znacie: przychodzi taki czas, gdy musicie zostać sami ze sobą, z pustym kalendarzem towarzyskim, z kotami śpiącymi gdzieś obok, z perspektywą nieodzywania się do nikogo, poza własnymi myślami.
Wyłączacie się, wyłączacie nawet sprzęt grający, podoba Wam się cisza grająca w domu.

Miało być tak już tydzień temu, ale skończyło się na praniu, prasowaniu, sprzątaniu, gotowaniu i tego typu przyjemnościach, bo kurz jak wyrzut sumienia wyglądał już ze wszystkich kątów ;-)

Dziś z przyjemnością oddaję się spędzaniu czasu sam na sam ze sobą.

I pod wieczór znowu będę piekła chleb.

Ten sam, który na próbę upiekłam tydzień temu i który podbił moje serce!



Przepis ode mnie, dla Was :-)
Może i Wy zdecydujecie się napełnić dom zapachem wspaniałego chleba w niedzielę :-)

I nie przejmujcie się, jeśli Wasz piekarnik - tak jak mój - piecze krzywo, hihihi. I tak chlebek będzie pyszny!

P. S. Przepis dostałam od Natalki. Dzięki, kochana!






CHLEBEK Z ZIARNEM

1/2 szklanki mąki razowej żytniej + 1/2 szklanki zimnej wody - wszystko wymieszać i odstawić na 1 godz. żeby powstał zakwas.

Następnie potrzebujemy:* 1/5 kg mąki pszennej typ 650 lub żytniej typ 2000 (ja dziś robię z pszenną razową)

* 3 łyżeczki soli

* saszetka suchych drożdży

* 1/4 szklanki otrąb

* 1/4 szklanki słonecznika

* 1/4 szklanki dyni

* 1/4 szklanki siemienia lnianego

* 3/4 szklanki letniej wody 


Wszystkie składniki mieszamy razem tak, żeby ciasto było nie za gęste, nie za rzadkie. Nie wiem, od czego to zależy ale czasem wody daję mniej, a czasem więcej, niż ilość podana w liście składników. Ciasto musi być kleiste. 
Dodajemy zakwas. 

Zostawiamy ciasto na 2 godz. do wyrośnięcia przykrywając szmatką (ciasto zwiększy objętość o jakieś 100%).

Przekładamy ciasto do sporej keksówki wyłożonej papierem do pieczenia i tak zostawiamy na kolejną 1 godz.

Następnie na górze smarujemy je roztrzepanym żółtkiem z wodą. Opcjonalnie możemy posypać je makiem lub sezamem.Wstawiamy keksówkę do piekarnika i pieczemy chleb przez 50 minut w temperaturze 180-190 stopni (ja piekę z termoobiegiem).

Po wyjęciu z piekarnika należy chlebek delikatnie skropić wodą i jak najszybciej wyjąć z formy, żeby się nie zaparzył.

To wszystko, po dokładnym wystudzeniu, chleb można wsuwać aż będą się uszy trzęsły.

Ręczę za smak! :-)







Pieczenie to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy w życiu!


xoxo
Wasza fu




2 komentarze

  1. ale kusisz smakami moja wyobraznia dodaje do tego niesamowity zapach mniami :P...................ps,sliczny talerzyk:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest magia w zapachu chleba. Mam daleko do mamy, ale czasem ten zapach właśnie wyjętego z piekarnika bochna zastępuje mi przytulenie do najkochańszej Rodzicielki ;-)

      No tak, talerzyk... wyszło na to, że się nim chwalę ;-D

      Uściski, Eew!

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz. Każdy komentarz jest mądry i potrzebny! Kocham komentarze!!! ;D

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Instagram