Jak to często bywa z moimi wieczornymi wpisami: są po to, żeby się czymś pochwalić ;)))
Wybaczycie? :P





Ten jest też po to, żeby Wam przypomnieć, że tylko do jutra, do godziny 12.00 możecie się zgłaszać w konkursie Kapibary i fu, w którym do wygrania jest aż 5 przepięknych dekoracji!
Ostatnie godziny zabawy przed nami :)







Sama miałam ostatnio wielkie szczęście w konkursach i to aż dwukrotnie!
Wygrałam piękny sznur lampek Rice w konkursie organizowanym przez Anię Scraperkę i Amazing Decor oraz cudną nagrodę niespodziankę w konkursie Any zAnyTHING.

{Wciąż czekam na dogodną okazję, żeby zrobić zdjęcia lampkom. Próbowałam w domu, za dnia i jest ok, ale cała ich magia zaczyna działać po zmroku i na świeżym powietrzu. Są obłędne!

Obiecuję jak najszybciej znaleźć okazję, żeby zrobić im zdjęcia.

Może w ten weekend, u znajomych?

Niestety wciąż nie mamy czasu, żeby pojechać do naszego domku w Borach, a tam już widzę w wyobraźni – jak pięknie będą nam lampki oświetlać taras!!!}


Mam za to pierwsze zdjęcia cuda z drewna, jakie przysłała mi Ana :)
To literka f jak funita, ha! Pachnie jeszcze drewnem, choć dostała ubranko z farby w przepięknym kolorze.
To jest tak funitowa rzecz, że ledwie u mnie zamieszkała, a już ma status wędrowca, tak lubię na nią patrzeć! Raz gości na zagłówku łóżka w sypialni, raz stoi na mojej ulubionej wiszącej półce w pokoju dziennym, raz na metalowej szafce Ikea PS i wtedy mogę podziwiać wspaniały kontrast surowego, potraktowanego gdzieniegdzie farbą drewna, z pomalowanym na połysk blaszanym meblem.
No po prostu śliczność moja i już!


No i musiałam, musiałam zrobić zdjęcia najnowszemu prezentowi od moich ukochanych Brata i Bratowej. Nie mam wątpliwości, kto wybrał dla mnie to cacuszko. Dziewczyny górą!!! :DDD
Niedawno wrócili z magicznego urlopu w Japonii. Wciąż jeszcze mają dla nas mnóstwo opowieści, a myśmy ich złaknieni, jak koczkodany bananów!
I w jedną opowieść, o gorących termalnych źródłach wpisuje się ten uroczy porcelanowy kociak moczący się w źródle (czyli w miseczce, hihihi).
Prawdziwy z niego gość, prawda?
Miłość do kotów i porcelany można połączyć w jedną doskonałą rzecz, jak widać.

Będę z tej miseczki jeść orzeszki piniowe. Jak kupię nowe, bo ostatnia paczka coś podejrzanie szybko „wyszła” i wczoraj robiłam pesto z pestkami słonecznika ;D

A tak się literka i miseczka miewają w naszym, zaniedbanym ostatnio przez brak czasu, domostwie ;)












 






9 komentarzy

  1. Odpowiedzi
    1. :D
      Dziś literka stoi na stole i opiera się o stertę gazet i książek, a kotek patrzy na mnie z półki obok ;)

      Usuń
  2. A już miałam cichą nadzieję, że taką miseczkę można gdzieś blisko nabyć :) Pozostaje mi tylko szalenie zazdrościć, bo kocham koty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że w sieci wszystko można kupić ;)
      W komentarzu niżej N. wyjaśnia, że kociak siedzi w onsenie - właśnie to słowo mi uciekło z opisu ;) Sklerozę mam!

      Usuń
  3. Jak nie lubię kotów (nie bij :), tak jestem pod bardzo pozytywnym wrażeniem wyboru dokonanego przez Twoją Bratową, naprawdę nieszablonowy i gustowny. Ten ręczniczek na głowie... haha, no jak w prawdziwym onsenie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, w ONSENIE! Wiedziałam, że to było słowo kojarzące się z basenem ;D

      Bić za to niekociajstwo Cię nie będę...
      ale mogę podrapać!
      ;D

      Usuń
  4. Fu ta literka jest rewelacyjna :D!
    wesołego weekendu kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano jest :))) Nie mogę się nią nacieszyć!

      Pięknego weekendu, Sis ;)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. Każdy komentarz jest mądry i potrzebny! Kocham komentarze!!! ;D

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Instagram