Sądź Kindla po okładce!
czwartek, 10 października 2013
Powoli, powoli przekonuję się do swojego gadżetu do czytania czyli Kindla.
Okazał się bardzo pomocny, gdy jechałam ostatnio pociągiem. Kiedy wzięłam w rękę spore tomiszcze Carlosa Fuentesa "Lata z Laurą Diaz", a w drugą Kindlacza, w którym mam akurat "na tapecie" zabawną książkę Toma Sharpe'a "Wilt", sprawa była jasna.
Kindle ważył o jakieś pół tony mniej, a przecież w torebce mam jeszcze pierdyliard różnych rzeczy i później chodzę jak jakiś zombie wykręcona na jedną stronę, bo na ramieniu zwisa ładunek niczym dla Pudziana ;)
Do czytania w domu zawsze wybiorę papierową książkę, ale do autobusu, pociągu, pod prysznic..., ups, poniosło mnie, no w podróż po prostu Kidle jednak wygra.
Ze względu na wagę...
No i dorobiłam się prześlicznego i poręcznego etui na Kindla i jeszcze bardziej teraz to ustrojstwo lubię :)
Projekt zrobiłam tu:
Pach, pach, ustaliłyśmy z Kasią, że rzecz jest do zrobienia, a następnie cisza z mojej strony, bo wszystko, co mogło mi się w życiu schrzaniło, ze zdrowiem na czele.
Ale jak tylko sprawy się ułożyły, przypomniałam sobie, że to cudeńko w Kioscu na mnie czeka!
I od kilkunastu dni czytam książki w takiej oto miękkiej, słodkiej okładce :)))
Kasia, czy ja już Ci mówiłam, że uwielbiam to etui? :D
Dziękuję Ci bardzo, teraz korzystam ze zdobyczy techniki z jeszcze większą przyjemnością! :*
Z moim mięciutkim i słodkim etui dzielnie pozowały też szydełkowe żołędzie, które kupiłam zeszłej jesieni u Piegowatej. Widzę, że teraz wracają, nawet u Scrapsie!
W końcu udało mi się też zrobić kawę, a to bardzo trudne, gdy do kolan przyczepiony jest prawie na stałe mały kot ;D
Ciastek do kawy brak, bo tyłek za okrągły zdecydowanie ;)))
Widzicie też blaty naszego stolika kawowego (czerwony) i stołu (drewniany). Ten drugi wymaga jak najszybciej zakonserwowania, ale... czasu brak :/ No i jednego kota by trzeba było jakoś "obezwładnić" na czas szlifowania, bejcowania i schnięcia. Drugi kot jest nieco mądrzejszy i raczej nie podejdzie z ciekawską mordką do śmierdzącej substancji ;)
P. S. Najnowsze ulubione miejsce Bazylki do spania? Pańcia szyja i kaptur ;D
ho ho jakie cudne etui na czytnik :D:D a powiem Ci kochana, że też się zastanawiam nad kupnem :):) widzę, że jesteś zadowolona z nowego nabytku :) bazylia jest kochana :-) buziaczki :*:*
OdpowiedzUsuńNabytek leżał prawie rok nieużywany, bo jakoś nie miałam potrzeby. Zawsze wybierałam i nadal wybieram papierową książkę :)
UsuńAle doceniłam ostatnio, gdy ciężka torba prawie urwała mi ramię, a potrzebowałam jeszcze lektury do pociągu...
Przekażę Bazylci :***
Przeurocze to etui, na pewno chce się czytać jeszcze bardziej :-)
OdpowiedzUsuńCzytać to się zawsze chce, na szczęście ;)))
UsuńTak myślałam że to sprawka Kasi. A tego kibla to nie znam, znaczy czytałam o nim ale nigdy nigdzie nie widziałam na żywo. O, taka ograniczona jestem. Przy makulaturze na chwilę obecną zostaję;)
OdpowiedzUsuńJa też zostaję przy papierologii ;)
UsuńZa mojego Kindla dałam całe 15 zł na Gruponie. Tylko dlatego go kupiłam.
Teraz czasem doceniam ;)
;) nie zajrzałam, a piszę Ci o żołędziach...a Bazylia...do schrupania ;)
OdpowiedzUsuńi Kasię dzięki Tobie odkryję, ale to już wieczorem ;)
Kasia robi śliczne, unikatowe i specyficzne rzeczy. Piękne i bardzo dla Niej charakterystyczne.
UsuńDla mnie to nieustające źródło inspiracji :)
A z żołędziami też się ubawiłam ;D
Okładka ma śliczną mordkę, ale ten kocurek!!!Mniam :)
OdpowiedzUsuńŁadne mordki mam w domu ;D
UsuńJutro okno! ;D
OdpowiedzUsuńMam też już zdjęcia lampy podłogowej, która dotarła wczoraj, a dziś po południu powinna już być w domu kanapa.
Krzesła pewnie będą w przyszłym tygodniu i wtedy zacznę pstrykać bardziej ogólne ujęcia, zamiast tylko pojedynczych elementów :)
Niestety wciąż nie wiem, kiedy lampka biurkowa dotrze, a strasznie już bym ją chciała mieć :(
"pierdyliard różnych rzeczy" ... o matko tego określenia jeszcze nie słyszałam, uśmiałam się do łez prawie ;p :)
OdpowiedzUsuń;D
UsuńI dobrze Ci tak :)))
Super, cieszę się, że etui i czytnik się polubiły :) Ładnie razem wyglądają.
OdpowiedzUsuńNo ba! A w autobusie teraz jak stylowo się prezentuję czytając, hohoho! ;D
Usuń:*
mój brand new kindle właśnie płynie (albo leci, kurka nie wiem) i lada dzień ma być u mnie :-) To naprawdę świetna sprawa. Wcześniej miałam tablet, który niechybnie został po raz n-ty zrzucony przez któreś z futer i tego n-tego upadku już nie przeżył :-| W tramwaju - no idealna sprawa, jako, że i ja z tych co za książkę, która ma mniej niż 300 stron to się nie zabieram :-P to takie cudo, to rzecz niezastąpiona, tym bardziej, że moja torebka i tak ma słuszną wagę ;-) szkoda tylko, że kindle nie ma angry birds hihihi
OdpowiedzUsuńNo i cudne te Twoje tikolorowe bazyliątko :-) Mój Zig, też sypia na mnie, ale że wagę i rozmiar ma już konkretny to tylko wtedy gdy sama pacnę się na wyrko ;-) choć próbować dalej próbuje nawet wtedy gdy nie jestem w pozycji horyzontalnej i nie mówię tu o kolanach ;-)
Próbuje się na Tobie umościć nawet jak stoisz? ;D
UsuńQrczę, byłam pewna, że napisałam więcej, hm...
UsuńZa zabicie tableta bym chyba nie wiem co zrobiła zwierzynie ;)
Niby to tylko urządzenie, rzecz nabyta, no ale tyle rzeczy mają do zniszczenia to muszą się brać za przedmioty, które trochę jednak kosztują. Niech sobie niszczą stare buty, to będzie pretekst, żeby po nowe się wybrać i mąż nie będzie marudził ;D
Koty to dranie ;D
Dokładnie tak jest - np. stoję sobie w łazience i suszę czuprynę przed lustrem, a ta ruda gadzina hyc na szafkę z umywalką i drugie hyc na moje ramię i wcale mu nie przeszkadza, że koło głowy huczy suszara ;-P i że nie jest już małym kociakiem i na ramieniu już dawno przestał się mieścić ;-) A tak na marginesie to dźwięk suszarki usypia moje koty ;-D
UsuńTak, dranie, ale jakie słodkie hihi ;-)
A uśmiercenie tableta sprowokowało mojego małża do zakupu kindla, więc w sumie.... hehe ;-)
Z tą suszarką to mnie wprawiłaś w osłupienie, kolejny raz :D
UsuńU nas na dźwięk suszarki albo odkurzacza jest paniczna ucieczka - jak na kreskówkach, najpierw łapki biegną w miejscu, zanim się nieborak jeden z drugim odbiją i zwieją ;D
Te rude to są przytulaki najsłodsze :)))
cudowne kociaki, oba:D
OdpowiedzUsuńmyslalam nad czytnikiem...tak w ogole, ale właśnie przestałam i chce poprostu mieć:) w takimetui własnie;)))
OdpowiedzUsuńNo to dałam Ci najlepszy z możliwych namiarów na kogoś, kto robi fajne etui ;)))
UsuńI owocnego korzystania z czytnika życzę :)
Chcem szalik z kota! I etui :-) to pisala kaczka
OdpowiedzUsuńCi mówię: to się da załatwić :)
UsuńZa szalikiem się rozejrzyj po okolicy, a za etui u Kasi. Możesz se nawet własny projekt przygotować.
Albo niech Dynia przygotuje, o! :D
namyślam się, namyślam i ciągle jakoś nie mogę się na Kundelka namyślić. No ale waga i etui stanowią zdecydowany argument za. Zwłaszcza, że czytam baaardzo dużo, przede wszystkim w komunikacji miejskiej.
OdpowiedzUsuńI właśnie przebywanie w kom. miej. ;) sprawiło, że doceniłam to chuchro...
Usuńłał, Kasia się spisała! Twój projekt i jej etui jak jeden do jednego!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWykonanie Kasi ma te przewagi, że jest mięciutkie, nie kanciaste i takie miłe w dotyku jak kokolino ;D
Usuń