Nasze zdecydowane mistrzostwo świata w kategorii wydawnictw. Kot też je wielbi, bo ono nas przytrzymuje na kanapie, a jak my na kanapie, to kot na nas. Jesteśmy jego kanapą ;)

Dzięki Wydawnictwu Czarne moją codziennością jest niecodzienność.
Mogę z tej starej kanapy zwiedzać świat, rozmawiać z fascynującymi ludźmi, zagłębiać się w niezwykłe historie, wnikać w pokręcone losy. Przekonywać się, że codzienność to ani grama nudy.
No i łudzić się, że nie jestem taką znowu pustą dynia, a kupno Harper's Bazaar to był wypadek przy pracy ;)

Dziś przyszła paczka, gdzie tomy z Wyd. Czarne dostały tylko jedną koleżankę z Czarnej Owcy.
Cieszę się tak bardzo, że już bym w kąt rzuciła tego całego Mo Yana i dowiedziała się czegoś więcej o Ulrike Meinhof. Fascynuje mnie ta postać. Podobnie jak Izabela Kastylijska.
Choć predyspozycji do terroryzmu czy ścinania głów w imię wiary raczej nie mam...
A może się czegoś o sobie dowiem? Właściwie to dlaczego mnie tak ciągnie do "Teresy"???

No nieważne, dowiem się, jak przeczytam.
Może jestem pierdyknięta w czaszkę ;), ale z nowych książek cieszę się tak bardzo, jak niektórzy z podróży (rym cym cym wyszedł).
I zdjęcia im pstrykam ;D

No ale i tak jestem pikusiem w porównaniu z tatą kolegi, który pstrykał zdjęcia telewizorowi kiedyś, gdy pokazywali szczęśliwych Francuzów, bo ich drużyna zdobyła mistrza  świata w piłce nożnej ;)))

Ale jestem szczęśliwa :)
Kocham Czarne! ;D


oraz






Strawa duchowa. Pełna micha strawy ;)





I moje ulubione zdjęcie :)))




Pucio! ;D
Wasza fu

*I*
V
  



32 komentarze

  1. Hahaha, i kubeczki i ogorka musialas wcisnac ;)
    A Czarne tez wielbie, ale chyba sie powtarzam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam ;D
      I to nie ogórek, tylko bulik, no! ;)

      Możesz się powtarzać w tym temacie, nigdy mnie to nie znudzi i ja wiem, że Ty wiesz :*

      Usuń
    2. A ja nie wiem, co Ty wiesz :P
      Bulek, ogorek, jeden ciulek!

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ale Ogórek rządzi :D

      Usuń
    2. Proszę, uwielbiam go! :D
      Dostałam go od Ani, którą poznałam dzięki blogowi :)))

      P. S. To jest bulik :)

      Usuń
    3. to tym bardziej pięknie ...
      takie prezenty od razu rosną na wartości :D
      coś przepięknego :D oby więcej takich "ogórków" w życiu :D

      Usuń
  3. Ok książki są fajne i ciekawe, ale ten VW jest cudny.
    Zawsze marzyłam by posiadać taki w wersji pełnowymiarowej, jeździć nim na wycieczki, itd. życie byłoby piękne:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest cudny, niedoskonały i taki już bardzo bardzo mój :)
      A prawdziwy to by było życie! Toć w takim mieszkać można ;D

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Mette Ditmer:
      http://www.metteditmer.dk/
      Kupiłam sobie 2, jak robiłam to candy:
      http://funita.blogspot.com/2012/11/na-caych-jeziorach-ja-d-candy.html
      ;)

      Usuń
  5. jaka piękna armia książek! taki zmasowany atak to i ja bym chętnie... nie odparła ;) bardzo lubię Czarne i ich książki, podium ma u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Armia :)
      Uwielbiam ten widok i mogę półki na książki nie mieć, a na książki zawsze coś wysupłam ;)

      Witam w klubie wielbicieli Czarnego (Czarnych???) ;)

      Usuń
  6. Fu! piszę i piszę ten komentarz i chyba wyszedł dłuższy niż Twój post :) więc napiszę Ci to na priva :) ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeny, dzięki, już jestem po lekturze i jesteś wariatką :)
      W najlepszym tego słowa znaczeniu :)

      Usuń
  7. Piękna micha dobrej strawy! :)
    Ja też takie michy zamawiam, jak już jestem na głodzie, bo się "jedzonko" kończy, ale... mam jeden problem. Zamawiając za dużo w jednej przesyłeczce (zawsze zamawiam za dużo!) czasem zbyt szybko się poddaję, i porzucam książeczkę, jeśli jestem choć trochę zawiedziona, bo mam następną i następną i następną...
    Ale, fakt, na czarne można stawiać w ciemno ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Komentarz mnie zeżarło, a napisałam, że lubię bardzo takie michy dobrej strawy. Niestety jak do michy włożę sobie za dużo, składając zamówienie w merlinu, czy innym takim, czasem zbyt łatwo rezygnuję z czytania jeśli cokolwiek mnie się nie podoba, albo utknę, bo mam przecież następną, następną i kolejną książeczkę w kolejce...
    Ale z czarnym można nomen omen w ciemno zamówienie składać, prawdę zatem rzeczesz o jego walorach, Siostro! ;)
    "Yo Mann" i na mnie czeka, "Kraina wódki" (dostałam 100 lat temu, czyli w święta) , ale cuś nie mogę się wziąć, bo micha na razie wciąż do połowy pełna i przegrywa z paroma innnymi manami...
    Serdeczne ślę! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, mam podobnie, ale postanowiłam z tym walczyć.
      Czytam od dechy do dechy i nawet, jak nie wytrzymam i zacznę w trakcie jednej lektury drugą, to wracam do pierwszej obowiązkowo.
      Choćby za włosy, do ziemi, morda w książkę, błahy lachonku! Tak sobie grzecznie mówię ;D
      I mówię sobie, że ta pierwsza jest trudna i co? Ja nie dam rady? Ja taka głupia gęś jestem? No to się przekonajmy!
      I jakoś to na razie działa i zawsze sobie trylogię Bakkera przywołuję z pamięci i to, jak o mały włos jej nie rzuciłam w kąt, a później mnie tak wciągnęła, że nie jadłam, nie spałam, tylko czytałam ;)

      Mo Yan jest trudny, nie będę ściemniać.
      Ech :)
      I po 100 stronach nie robi się lżejszy, ciężko się do tego brzydkiego świata przyzwyczaić...
      A może pięknego jednak?
      No właśnie!

      O matuś, gdzie Ty się podziewałaś od początku mojego słit blogaska i dlaczego dopiero teraz się ujawniasz??? A? ;)

      Usuń
    2. Pracować będę nad sobą, zawsze to sobie obiecuję, bo fakt, że czasem warto tę książkową "cierpienia granicę" przekroczyć, bo się może okazać, że potem ryjek w książce i cug się zaczyna... ;)
      Gorzej jak nudna pozycja...
      A z blogaskiem Paninym prześwietnej jakości i zabawności to banalnie było ... historia jakich wiele ;)
      Późno się skumałam (stosunkowo i statystycznie) żeś jest, a jak już się żem zorientowała to choróbsko mnie się do buta przykleiło i byłam trochę zajęta, ale... się ogarnęłam się i tera taki mały coming out robię, spod kamienia wypełzam czasem... ;)))
      Ale uwielbiam, podziwiam, szczerze i bez ogródków to wyznaję!

      Usuń
    3. To się ogarniaj, bo dobrze, jak jesteś :)
      Rumieniec mnie oblał :)))

      Uwaga, Mo Yan w okolicach 130 strony zrobił się nagle bardzo wciągający. Uff, dobrze jest :)

      Usuń
    4. A Twój komentarz właśnie znalazłam w spamie, gópi blogger :/

      Usuń
  9. od niedawna namiętnie podczytuję Twojego bloga i teraz mam ogromną prośbę - chodzi o kubeczki z pierwszego i ostatniego zdjęcia a właściwie ich praktyczność. Już jakiś czas temu się w nich zakochałam ale cały czas chodzi mi po głowie to że są strasznie małe. jak to w rzeczywistości jest z ich praktycznością, i czy mogłabym przy okazji prosić o zdjęcie z czymś namacalnym np ręką? dzięki z góry!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcie się wymyśli jakieś, ale w przyszły weekend, ok?
      Dziś już pewnie nie dam rady, a nie lubię zdjęć przy sztucznym świetle.

      Sprawdziłam przed chwilą i szklanka, 250 ml, śmiało wchodzi do tego kubka.
      Natomiast trza zwrócić uwagę na brak ucha.
      Takiego kubka z bardzo gorącym płynem długo nie utrzymasz :)
      Ale, pssssst, jest tak śliczny, że warto :)

      Usuń
    2. to zdjęcie to tak kiedyś przy okazji - byłabym dozgonnie wdzięczna :)
      na braku ucha już zwróciłam ale ja akurat lubię sobie 'parzyć' ręce, zwłaszcza zimą, więc to jakoś przeboleję, ale strasznie się ucieszyłam z informacji, że wchodzi do nich 250ml - to już coś, więc chyba jednak się skuszę bo są tak śliczne, że... ehhh sama wiesz ;) jeszcze raz dziękuję za 'opinię'!

      Usuń
    3. Są śliczne, a jeszcze jeden mi się z tej kolekcji marzy, ale go nie znalazłam w polskich sklepach :(
      250 ml to dla niektórych mało.
      330 to jest dobra pojemność kubka ;)))

      Usuń
  10. Dzień dobry! Melduję się, kolejna obserwatorka! Przyciągnęło mnie Czarne, hoho. Parę dni temu poczyniłam przymiarki do kolejnego hurtowego zamówienia tamże. Nikt nigdy w taki sposób nie uczył mnie historii.
    Miniaturki niemieckich aut - mniammmm!
    Pozdrawiam niedzielnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, Magdo.
      Obiecuję, że tematy książkowe będą się pojawiały w miarę regularnie i mam nadzieję, że wszystkie inne Cię nie zniechęcą ;)

      Usuń
    2. Korek i płyta OSB to też temat dla mnie! ;)

      Usuń
    3. Qrczę, o płycie to ja już lepiej zmilczę ;D
      Ale o korku będzie :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz. Każdy komentarz jest mądry i potrzebny! Kocham komentarze!!! ;D

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Instagram