W pierwszej części dość hojnie (imho) sypnęłam pięknymi (imho) zdjęciami inspirowanymi określeniem "al fresco".
I straszyłam, że będzie tego więcej. Ano będzie i to właśnie teraz. 
A już niedługo tak bardziej praktycznie czyli co, gdzie i dlaczego warto kupić, albo co zrobić samemu lub odgrzebać na strychu, żeby przygotować przyjemne, nieskomplikowane i ładne przyjęcie w ogrodzie lub w innych okolicznościach przyrody ;)
Do pełnowymiarowych, wielogodzinnych spotkań na świeżym powietrzu zostało już niewiele czasu i oby aura nie kazała nam na tę przyjemność czekać.

























Życzę Wam przemiłych i przepięknych chwil spędzonych na świeżym powietrzu, na spotkaniach ze znajomymi, przy pysznym jedzeniu i wspaniałej aurze :)))
Dobrej zabawy i smacznego! 



2 komentarze

  1. ależ żałuję że nie mam ogródka ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem w swoim raz w tygodniu, czasem rzadziej, bo nie jest zbyt blisko codziennych spraw.
      Ale od czego znajomi i ich ogrody?
      Albo od czego wyprawy w las lub na łąkę? :>

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz. Każdy komentarz jest mądry i potrzebny! Kocham komentarze!!! ;D

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Instagram