Dogadzam sobie :)
niedziela, 4 marca 2012Wczoraj dotarłam do domu dosyć późno. Właściwie, to wczoraj dotarłam do domu dzisiaj ;)))
I nie wiem, co mnie podkusiło, ale sprawdziłam, co tam znowu upichciła dobrego Ania.
O matko, myślałam, że język połknę! Gdybym miała składniki, robiłabym to w nocy, tłukąc pewnie połowę zastawy ;)))
Rano zjadłam grejpfruty tak po prostu w wersji "gołej". Bo miałam.
Ale wersja Ani za mną chodziła i chodziła i nie wytrzymałam. Sprawdziłam, czy w delikatesach X dostanę kandyzowany imbir, wsiadłam na Pimpka i pognałam z wiatrem we włosach i pieśnią na ustach po zakupy.
Uch, nie lubię jeździć sama moim ukochanym rowerem i go przypinać pod sklepem, zostawiać bez obstawy ;), bo boję się, że jak wyjdę z zakupami, to jego już nie będzie. Ale zaryzykowałam, musiałam. Pimpek grzecznie na mnie poczekał, ale M. i tak mnie ochrzani, jak Mu powiem ;)
W 15 minut po dotarciu do domu mogłam wtrząchać ambrozję!
Pikantno-słodkie plus grejpfrutowe smaki się cudownie przenikają.
Uwielbiam grejpfruty, a od dziś wiem, że w kilka minut mogę z nich wyczarować prosty i fantastycznie smakujący deser dla siebie, dla gości, dla świata ;D
Pycha!
Macie kilka minut? To macie GRAPEFRUIT BRULEE! Ole!
Aniu, dzięki za wspaniały pomysł :*
Grapefruita posypujemy startym cynamonem, pokruszonym lub startym kandyzowanym imbirem i ciemnym cukrem muscovado - dokładnie w tej kolejności, bo cukier musi być na górze, a proporcje według uznania. Zapiekamy kilka minut (aż się cukier skarmelizuje i utworzy skorupkę gdzieniegdzie) w temperaturze max, opcja grill. Zjadamy i czujemy się szczęśliwi :)))
Przepis z: kucharnia.blogspot.com
Smacznego, łasuchy :)))
Ależ fajnie się czytało! Mój Pimpek jeszcze ze snu zimowego nie został zbudzony, ale tym wiatrem we włosach to mnie zachęciłaś:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam!
Niestety na razie nie rozumiem idei wiatru. Bo pełniejszą wiosną, ok, rozumiem: pyłki muszą krążyć, żebyśmy mieli owoce i kwiaty. Ale teraz to mnie tylko ten "wiater" próbował zatrzymać bezczelnie. Nie udało mu się, ha!
UsuńAnia na swym blogu pisze i fotografuje (i to jak!), a ja się mocuję ze światem, żeby to powtórzyć w moich niedoskonałych warunkach ;D
WARTO! Dzięki :)))
Mam, wszystko mam! Tyle że imbir nie kandyzowany, ale może zaryzykuję? Wygląda tak pysznie, i takie proste! Przepis akurat dla mnie. Dzięki! :))
OdpowiedzUsuńPrzekażę Twoje podziękowania Ani z Kucharni, bo to Jej pomysł. Zrealizowałam go migiem, bo do mnie też przemówił od razu. I dziś znowu zjem! :)))
UsuńOliwko, a Ty już zrobiłaś ze świeżym imbirem?
Fantastyczny. :)
OdpowiedzUsuńTeż już spróbowałaś? :)))
Usuń