Maggie Kempinska - to nazwisko brzmi swojsko, prawda?
To duńska artystka kochająca kolaże i kolory, której dom chcę Wam dziś pokazać.
Dom, którego bryła skojarzyła mi się w pierwszej chwili ze zjeżdżalnio-kawiarnią czekającą na zagubionych narciarzy na połoninie. Wiem, dziwne to skojarzenie.
Dom wygląda tak:
Ale mnie bardziej interesuje jego wnętrze. A to dlatego, ponieważ zamieszkująca go rodzina postanowiła potraktować swoją przestrzeń życiową jak galerię prac Maggie. Na szczęście wszyscy domownicy mają wspólnego ulubieńca, a jest nim kolor.
Trzeba przyznać, że wnętrze z ogromnymi panoramicznymi oknami wpuszczającymi mnóstwo światła i z białymi ścianami, spełnia swoją funkcję wystawową bardzo dobrze :)
Mąż Maggie śmieje się, że nie warto liczyć prac żony wiszących czy po prostu "przebywających" w ich domu. Z całą pewnością jest ich co najmniej 60!
W living roomie do wiszących nad kanapą grafik świetnie pasuje szara kanapa z kolorowymi poduchami. I ten widok z okna oraz naturalna-neutralna podłoga, oczywiście!
Z drugiej strony salon wygląda nieco inaczej, ponieważ, jak w każdym domu, gdzieś trzeba było ulokować rodzinne zdjęcia. A tych się, przyznacie, nie chowa. Wspaniale wyglądają biało czarne fotografie nad różowym fotelem "Slow Chair" (Ronan & Erwan Bouroullec dla Vitra). Uwaga, ten mebel tu króluje i nie każdy może na nim siedzieć ;)
Dodatkowo bezpośrednio pod galerią zdjęć stoi niewielka czerwono-bordowa sofa, na której gościnne występy zalicza sowa. Cudeńko to nazywa się "My beautiful backside" i zostało zaprojektowane dla
Moroso przez projektantów z duetu
Doshi Levien (
doshilevien.com).
Widok z jadalni:
Parter domu został przez Maggie i Jespera przebudowany i w miejsce 5 niewielkich pomieszczeń, powstało jedno wielkie i przestronne.
W jadalni stół otoczony tapicerowanymi krzesłami "
Gubi". Na stole misy, a nad nimi lampa, wszystko ze sklepu
raun.com.
Rzut oka na parter z I piętra. Obrazy to oczywiście prace Maggie.
Zobaczcie, jak cudnie wpada do domu światło!
W kuchni rodzina spotyka się podczas codziennych posiłków. Towarzyszą im w nich ich własne podobizny utrwalone obiektywem.
Zbieranina stołków Mater i La Palma nieco rozwesela i dokoloryzowuje to wnętrze, a pod ścianą widzę coś, co lubię i o czym napiszę w poniedziałek: stołek BEKVÄM Ikea.
Kuchnia bez górnej zabudowy, bez otwartych półek czy przeszklonych szafek pozwala na utrzymanie maksymalnego porządku i robi się bardzo przestrzenna.
W takich warunkach można wspaniale wyeksponować swoje zbiory szkła, porcelany i innych znalezisk np. z pchlich targów (Maggie jest ich kolejną wielbicielką).
Trzecie kuchenne zdjęcie lubię najbardziej :)))
Zmierzamy na piętro pod "obstrzałem" prac Maggie...
.. i zaglądamy do prywatnych pomieszczeń.
Sypialnia rodziców i pokój dzieci, choć oddzielone od siebie, to doskonale dopasowane kolorystycznie.
Ale u rodziców jest spokojnie i dostojnie (palisander, wysokie łoże), zaś u dzieci nieco retro i bałaganiarsko (w dobrym tego słowa znaczeniu).
W łazience z dużym oknem wspaniale wygląda czarna, błyszcząca mozaika. Palisander (szafka, parapet), zieleń przenikająca do środka z zewnątrz i kaktusy dodają temu wnętrzu nieco egzotycznego smaczku. Wszystko proste i szlachetne ;)
Wspaniałe, nieprzeładowane wnętrze. Na pewno spodoba się tym, którzy zbierają obrazy, grafiki, plakaty, zdjęcia. Tym, którzy nie lubią pustych ścian.
A mnie, choć zbieram raczej szkło i porcelanę, podoba się bardzo i kilka patentów Maggie wpisuję sobie do prywatnej skarbnicy inspiracji :)))