Jest pewna pani Maria, która się zawsze uśmiecha oczami :)
Maria Dahlgren.


A ja się uśmiecham, ilekroć widzę jej charakterystyczne prace. Często więc chodzę uśmiechnięta, bo często je widzę, na własne życzenie. 
Kolor, lekkie retro-zacięcie, proste formy łączone ze sobą w specyficzny dla pani Marii sposób - to wszystko sprawia, że dla mnie jej projekty to nie tylko przedmioty, ale i komiksy, tak, książki, opowiastki! Albo mapy. Map czytać nie umiem, ale na tych się jakoś nie gubię :)

Zaczęło się od wizyty w Ikea. Tam pierwszy raz zrobiłam radosne "Ojej!", gdy zauważyłam małą próbkę możliwości Marii Dahlgren. Później poszło gładko, bo od razu poczułam, że to coś bardzo, bardzo dla mnie.


Chyba nikt się nie zdziwił, gdy użyłam porównania do opowiastki, komiksu, mapy, prawda? Pierwsze, najprostsze skojarzenie. Pani Maria nie utrudnia sprawy, nie trzeba się wysilać, czy pozować na wyrafinowanego intelektualistę, wystarczy patrzeć, patrzeć, poznawać, dać się prowadzić i dać się zaczarować :)

Jeszcze raz użyję słowa "mapa", czuję się zmuszona ;) 
Pani Maria lubi swoje prace związane z państwami i miastami. Mówi, że może je poznawać, podróżować, może dać się zainspirować jakimś miejscem, a później "streszczać" je na tacy, torbie, ręczniku kuchennym... Przygoda i wyzwanie.

 

Marii bardzo spodobał się Londyn, a ona spodobała się w Londynie i to nie byle gdzie, bo w Tate! Zrobiła swoją kolekcję do ich sklepu (dostępną on-line):



Londyn czy miasta skandynawskie to, oczywiście, nie wszystko, co na tych "układankach" się znajduje. Ale stylu Marii Dahlgren raczej nie da się pomylić z niczyim innym, czegokolwiek by dane dzieło, choćby fartuszek, dotyczyło :) No i ten zdecydowany, odważny kolor. Żadne tam majtkowe pastele. To lllllubię :)
Ten styl jest zresztą świetnie widoczny w pracowni i sklepie pani Marii:
 

No to co jeszcze może Wam się spodobać...
Może to, co podoba się pewnej skromnej autorce pewnego skromnego bloga? ;)

 




4 komentarze

  1. Wpadam tutaj czasami, ale mam wrazenie jakby nic sie nie zmienilo.

    Ten styl jakos sie nazywa? Chodzi mi o biale tlo, a na pierwszym planie rzeczy w kolorach teczy?

    A baba rzeczywiscie smieje sie oczami. :)

    Wkurza mnie natomiast to, ze siedzi przy komputerze, a nie przy zlewie. Zaloze sie, ze tlo na monitorze czarne i udaje, ze klika.

    kombinerki.pinocheta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nic się nie zmieniło, bo jestem nudna i monotematyczna :) Ale może to jednak dobrze, że nic się nie zmieniło? Jakaś stała w tym zmiennym świecie? ;)
      Styl? Kombi, jaki styl, ja nigdy nie odnajdę swojego stylu. Ten blog jest właśnie poszukiwaniem z góry skazanym na brak jednoznacznego wyniku.
      Chyba, że pytasz o styl pani Dahlgren, to wiem, że to po prostu styl pani Dahlgren ;)

      Usuń
  2. Kuchenne gadzety fajowe, ale pani wypisz wymaluj jak ta, od ktorej wzielam Marlona - terroryste. Podczas adopcji wspomniala, ze on juz ma imie i dobrze byloby nie zmieniac. Jakie? - zapytalam. "Sweetie". Uhmmmm. Wlozylam kocurka do kontenerka, wstawilam do samochodu i powiedzialam "Witaj w nowej rodzinie. MARLON". Obserwujac jego zachowanie od pierwszego dnia pobytu zachodzilam w glowe "co Ty sobie do cholery myslalas dajac mu na imie Sweetie?". Taka to dygresja. Bo przypomniala mi sie. ;) Milego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ubawiłam się :D Dawaj więcej dygresji!
      Wiesz, nasz jeden, gdyby do niego zagaić "hej, sweetie!", to by oczy wydrapał, rękę odgryzł i jeszcze ją zabił, po czym by się otrząsnął i poszedł jeść albo wręcz przeciwnie... Dobra, nie będę rozwijać tego tematu ;)
      Bazyliszek to przy nim niewinne stworzoneczko. A jednak ten kot potrafi czasami taki słodki być! ;D

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz. Każdy komentarz jest mądry i potrzebny! Kocham komentarze!!! ;D

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Instagram