Fotka przelotka
piątek, 20 grudnia 2013A komu to potrzebne, zwłaszcza przed Świętami? :)
Dzieje się u mnie za bardzo i to dzieje się nie to, co bym chciała. Nie wiem, czy nie stracę pracy.
Może mi to wyjdzie na dobre, bo w końcu dostanę kopa w zadek i wezmę się za realizację własnych planów, które kiełkują w mojej łepetynie od jakiegoś czasu.
Sama potencjalna utrata pracy mnie tak nie boli. Boli mnie sposób, w jaki jestem traktowana. Jak ostatnia frajerka mianowicie, której rzuca się najgorszy, najdurniejszy i wręcz niebezpieczny pomysł, opakowany w dziwne komplementy mające chyba zmylić moją czujność i daje się do zrozumienia, że jeśli na to nie przystanę, to znaczy, że jestem do dupy. Koszmarek pod tytułem wspólna firma z nieodpowiednią osobą właśnie mi się przydarza... I to z zupełnego zaskoczenia, bez żadnego sensownego powodu.
2,5 roku dawałam się robić w konia, na to właśnie wychodzi.
Ten rok był dziwny, a końcówkę ma jeszcze dziwniejszą!
Wygadałam się, teraz mnie pocieszajcie, hihihi ;D
A właśnie, a propos Świąt, to moje przygotowania są mniej więcej na takim etapie...
Czyli leżę, dziwię się, patrzę, dumam, skoczyłabym, albo może bym nie skoczyła, no jeszcze nie wiem, grunt, że coś błyska i dynda, o! ;D
Czyli jak co roku ;D
P. S. A Bazylia to małpa i złodziejka śniadań!!!
Eh Fu! ja w tym roku też straciłam pracę i zostałam potraktowana jak szmata spuszczona w kiblu... tzn sama odeszłam, ale bardzo się starano abym taką decyzję podjęła... co prawda kasy za dużo nie ma, ale psychicznie odpoczęłam na maksa! i mam sporo czasu na realizowanie mojej pasji - szydełkuję i robię na drutach jak zwariowana, aż nadgarstki bolą! I o dziwo zarobiłam kilka groszy na tym! :) więc nie ma tego co by na dobre nie wyszło... :) więc łepek do góry :) - chciałaś pocieszeń to masz!
OdpowiedzUsuńA co do kotów na choince - Natka - kot mojej sis, wsrapuje się na czubek naszej żywej, tzn w tamtym roku się wdrapywała... nie sposób było ją zdjąć! a razem z psem zżerały ozdoby - ciastka zrobione z masy solnej... po prostu szajbusy i już :P
I na pocieszenie wpadaj do mnie - onbejrzysz sobie moja choinke co wygląda jakby była ubrana przez 6latka hahaha ;P
ale Ty jesteś wariatka;)))
OdpowiedzUsuńfota z kotem na choince bezbłędna! haha ale się ubawiłam:)
Fu wiesz z pracą zawsze jest coś nie tak... jak nie w jedną to w drugą i jak to mówi mi ktoś bliski...gdzie się nie obrócisz zawsze masz dupę z tyłu...;) Co by się nie wydarzyło może tak ma być i może tak będzie lepiej. trzymam za Ciebie mocno kciuki kochana
Mimo wszystko spokojnych, nieśpiesznych i radosnych Świąt:* abyś weszła w nowy rok bez zmartwień...
buziaki:***
też miałam taką kicię ozdobnę na choince ustrojonej szaro - biało jak kot... i zupełnie go nie widziałam, jak się ułożył w kłębuszek na gałązkach :).
OdpowiedzUsuńTwój cudny i słodki.
Ja wiem, że strata pracy to moment na nowy strat w życiu - ja wystartowałam. Pozdrawiam świątecznie :D
kociamberek na choince ,najfajnieszy widok jaki dzisaj widzialam:P***
OdpowiedzUsuńkocur mojego starego tez byl zlodziejem,potrafil zezrec to co bylo na mojej kanapce niz ja zdazylam ja zrobic:P
nio to takie wspominki starych czasow,a teraz czas na pocieszenie:olej ich nie sa warci Twoich smutkow ,nie wiedza co traca i tyla,nio trzymaj sie ***
Fu...brak mi słów. Ale Ty wiesz ,że koniec jest zawsze początkiem i zazwyczaj czegoś lepszego , innej jakości. I nie zawsze chodzi tu o kasę :) Uwierz mi bo znam to :)) Chociaż wiem ,że łatwo nie jest. I tłumaczeni sobie ,że "czyszczenie toalety" na co dzień to rozwojowe i satysfakcjonujące zajęcie bywa czasem mocno wkurzające :)) Tak więc - uszy do góry !!!
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaa zwariowałam :D Bazylka kochana - fajna z niej bombka :D ucałuj ode mnie ;*:)
OdpowiedzUsuńhmmmm straszne to co piszesz i wkurzające.....jeśli strata pracy ma Ci wyjść na lepsze to tego CI właśnie życzę kochana ;*
ps: i wcale nie smęcisz ;P ja zawsze czekam na Twoją notkę :)
Ale atrakcyjna kocia bombka :)
OdpowiedzUsuńale siekicia wchoinke wkomponowala:) nie dziwie jej sie w sumie...slodkie te myszki :)
OdpowiedzUsuńFuuuu - to ja Ci życzę zrób to SWOJE, co Ci tam po głowie maszeruje niech Cię wciągnie i realizuj!
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że to strzał w dziesiątkę!
Czsem takie drastyczne zmiany moga przyniesc wiele dobrego. Mam nadzieje, ze w nowym roku wszystko sie pouklada po Twojej mysli. Slodki kociak, u mnie tez w ostatnim poscie kot i mysz :)
OdpowiedzUsuńUuuuu pracowe podjazdy, niedobrze, niedobrze... Co Ci poradzić? Jak już będziesz wiedziała że to na 90% pewne, działaj, nie daj się!!! Cokolwiek miałoby to oznaczać. I niech Ci się zrealizuje co tam sobie w główce poukładałaś. Silna i mądra z Ciebie babka to musi być dobrze. Trzymam kciukasy!!!
OdpowiedzUsuńczasem potrzeba kopa, trzymam kciuki ;)
OdpowiedzUsuńDo tych wszystkich mądrych słów poprzedniczek dodam krótko, że wszystko co odchodzi robi miejsce na NOWE:) a skoro coś tam kiełkuje w główce, to... :)
OdpowiedzUsuńJa już gratuluję zmian!:)
nasza chora rzeczywistość;(ja mam umowę do połowy lutego i potem mam dostac "śmieciówę", bo firma mająca powyzej 20 pracowników, podobno ma dodatkowe opłaty, a ja bym była 21 na umowę;( ale co tam...jak nie ta bedzie inna!juz się tym nie przejmuję, mam tez pomysł w głowie na swój biznes także zwisa mi to!!!;D
OdpowiedzUsuńbuziaki i głowa do góry!zawsze może być gorzej;)))
Spokojnych, beztroskich i pięknych Świąt Martusiu;*
achh ... trzymam kciuki żeby zamiany okazały się bardzo pozytywne
OdpowiedzUsuńJaka śliczna kicia, bardzo podobna do mojej!:-)
OdpowiedzUsuń