Nalot dywanowy
sobota, 9 listopada 2013Znacie kogoś, kto nie zna TEGO dywanu? Bo ja nie...
Albo może tylko tak mi się wydaje ;D
Ale mogę chyba powiedzieć, że nie znam nikogo, kto choć trochę"siedzi" w tematach wnętrzarskich, a kto nie wie, co to pasiasty dywan Stockholm ze sklepu na I. No błagam!
To cudo zaprojektowała Anna Sörensson.
Chyba może się nie podobać, ale sobie tego nie wyobrażam. Na pewno może gdzieś nie pasować, to oczywiste. I na pewno bywa kładziony na podłogach w pokojach, w których nie powinien się znaleźć. Tych pokoi nie pokażę :F
Bardzo go lubię i byłam pewna, że będę go miała na podłodze odnowionego pokoju dziennego.
Ale niestety lub stety wybraliśmy podłogę, która chyba wyklucza zakup Stockholma...
Podłoga ma bardzo wyraźny rysunek. Nie wiem, czy jej usłojenie zniesie takie mocno kontrastowe towarzystwo, czy nie powstanie przytłaczający miks, wizualny bałagan. Chciałam białą, bardzo chciałam, ale upór M. okazał się tym razem silniejszy.
No cóż, kilka stów w kieszeni ;)
To sobie przynajmniej powzdycham i popatrzę.
Moje ulubione inspiracje z dywanem Stockholm w roli głównej:
Mogłabym tak jeszcze długo, ale co za dużo, to niezdrowo i oczopląsu można dostać ;)
Tak, czy owak, ten dywan NIGDY mi się nie znudzi!
***
Publikuję ten post i zaraz ruszamy po nasze krzesła. JUPI! :D
W końcu dotarły do Design Planet. Czesi nie spieszą się za bardzo z produkcją mebli na zamówienie, no ale cóż, i tak lubię Czechów ;)
***
Publikuję ten post i zaraz ruszamy po nasze krzesła. JUPI! :D
W końcu dotarły do Design Planet. Czesi nie spieszą się za bardzo z produkcją mebli na zamówienie, no ale cóż, i tak lubię Czechów ;)
świetnie prezentują się w jego towarzystwie kolorowe plamki poduszek, książek, obrazów...
OdpowiedzUsuńZyskuje i dywan i te bibeloty słodkie ;)
UsuńWłaśnie nazwałam książki bibelotami...
;DDD
Bardzo lubię ten dywan, jednak przemawia do mnie wyłącznie w wersji biały+szary+czarny jak na zdjęciu nr 6 :)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu nr 4 chyba też może Ci się spodobać.
UsuńCzasem myślę, że potrzebuję dwóch domów: jeden, gdzie się wyszaleję kolorystycznie, a drugi B&W, żeby się uspokoić ;)
Kiedyś przy okazji jakiegoś wnętrzarskiego programu w telewizji, oglądałam mieszkanie zrobione w bardzo minimalistycznym i surowym stylu. Monochromatycznie, beton na ścianie... Właścicielka prowadziła bodajże jakąś restaurację czy kwiaciarnię, jakiś lokal, gdzie było mnóstwo wszystkiego. I tak miała dosyć tych wszystkich kolorów, że w domu postanowiła nie mieć żadnego :) Ale syn po jakimś czasie dostał pozwolenie na dostosowanie swojego pokoju do własnych potrzeb - więc chociaż tam pojawiła się jakaś fioletowa ściana :D
UsuńNo właśnie, kolor - jeśli się go dobrze nie rozplanuje - może zmęczyć.
UsuńAle nie umiałabym bez koloru żyć. Zwłaszcza, gdy w przyrodzie go coraz mniej i tak do wiosny w szarościach będzie trzeba jakoś przeczekać ;)
no widzę, że do znajomości ze mną się nie przyznajesz, nie znam dywanika, ale pewnie nie wypada się do tego przyznawać ;)
OdpowiedzUsuńNo oczywiście, że nie wypada!
UsuńMam skasować Twój komentarz, żeby nie było dowodów? ;D
Ach wzdychalam, wzdychalam i dostalam:) troszke upierdliwy w utrzymaniu, ale czego to sie dla swoich ulibiencow nie robi... pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOjjjj, zazdroszczę Ci! :D Dlaczego upierdliwy w utrzymaniu?
UsuńOj znam ja ten dywan, znam. Piękny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Viola.
:)))
UsuńJak widzę "oj", to myślę, że dobrze, że ktoś ze mną do niego wzdycha ;) I jestem pocieszona odrobinę!
Jest idealny ! Też go uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńNa pewno pasuje do Twoich prac. Ho i to jak musi pasować!
UsuńJuż mam w głowie piękną stylizację!
No niestety nie na usłojenie on, lubię go i podoba mi się, drugi taki mocno znany to Ruta, ale oba świetne na gładkie, jednolite podłogi.
OdpowiedzUsuńTen Ruta w romby z czymś tam? Z kropkami? Też go lubię.
UsuńAle dobrze mówisz: nie na usłojenie one...
Świetny! Byle nie w połączeniu ze skórą zwierza... jakoś ten miks do mnie nie przemawia. Może dlatego, że w ogóle motywy zwierzęce w takim 'naturalnym' wydaniu trochę mnie odrzucają... No nie wiem! Ale pozostaje inspiracje super :)
OdpowiedzUsuńMoże też powinnam dopisać go do swojej listy życzeń... ;)
Może dopisz? ;) Jestem pewna, że znajdziesz sporo pięknych inspiracji. Bardzo chętnie zobaczyłabym ten dywan Twoimi oczami :)))
UsuńTeż skóry i futra dają mi do myślenia. Skóry odrzucam we wnętrzach całkowicie i nie uznaję też ich żadnych zamienników, natomiast futra można zastąpić choćby kosmatym wełnianym pledem.
Wełniany pled - to jak najbardziej :) Jestem za!
UsuńMagda, masz wielkiego buziaka! :***
UsuńDzięki Twojemu komentarzowi mam pomysł na nowy wpis ;)
Polecam się na przyszłość! :) :*
UsuńTeż mi się marzy. I już nawet byliśmy bardzo blisko celu ale ostatecznie padło na inny. Nie że znaleźliśmy ładniejszy, ale ten prezentowany jest dosyć miękki w dotyku i z czasem może zamienić się w wielką ścierę :))) Rozumiesz, to miał być dywan do jadalni;)
OdpowiedzUsuńAle kofam go nadal całym serduchem!!!
Patrzę na niektóre zdjęcia i na nich ten dywan jest tak niedbale położony: tu fałdka, tam zmarszczka. I jakoś lubię to! Ślady użytkowania mogą chyba jeszcze wzmocnić ten efekt i wcale nie musi być on taki zły ;)
UsuńNo to kochamy go na odległość ;)
Oj też za nim przepadam ! I też o nim pisałam oczywiście :) Zapraszam więc, jeśli oczopląs Cię nie przeraża ;) : http://wnetrzarka.blogspot.com/2013/05/dywan-ikea-stockholm-w-roli-gownej.html
OdpowiedzUsuńOczopląs mi niestraszny. Sama go sobie często funduję i jakoś żyję ;)
UsuńBiegnę czym prędzej. Aj, już widzę, że mam kolejny cudny blog do przeczytania!!! :D