Czarne
piątek, 22 lutego 2013
Nasze zdecydowane mistrzostwo świata w kategorii wydawnictw. Kot też je wielbi, bo ono nas przytrzymuje na kanapie, a jak my na kanapie, to kot na nas. Jesteśmy jego kanapą ;)
Dzięki Wydawnictwu Czarne moją codziennością jest niecodzienność.
Mogę z tej starej kanapy zwiedzać świat, rozmawiać z fascynującymi ludźmi, zagłębiać się w niezwykłe historie, wnikać w pokręcone losy. Przekonywać się, że codzienność to ani grama nudy.
No i łudzić się, że nie jestem taką znowu pustą dynia, a kupno Harper's Bazaar to był wypadek przy pracy ;)
Dziś przyszła paczka, gdzie tomy z Wyd. Czarne dostały tylko jedną koleżankę z Czarnej Owcy.
Cieszę się tak bardzo, że już bym w kąt rzuciła tego całego Mo Yana i dowiedziała się czegoś więcej o Ulrike Meinhof. Fascynuje mnie ta postać. Podobnie jak Izabela Kastylijska.
Choć predyspozycji do terroryzmu czy ścinania głów w imię wiary raczej nie mam...
A może się czegoś o sobie dowiem? Właściwie to dlaczego mnie tak ciągnie do "Teresy"???
No nieważne, dowiem się, jak przeczytam.
Może jestem pierdyknięta w czaszkę ;), ale z nowych książek cieszę się tak bardzo, jak niektórzy z podróży (rym cym cym wyszedł).
I zdjęcia im pstrykam ;D
No ale i tak jestem pikusiem w porównaniu z tatą kolegi, który pstrykał zdjęcia telewizorowi kiedyś, gdy pokazywali szczęśliwych Francuzów, bo ich drużyna zdobyła mistrza świata w piłce nożnej ;)))
Ale jestem szczęśliwa :)
Kocham Czarne! ;D
oraz
Strawa duchowa. Pełna micha strawy ;)
I moje ulubione zdjęcie :)))
Pucio! ;D
Wasza fu
*I*
V
Hahaha, i kubeczki i ogorka musialas wcisnac ;)
OdpowiedzUsuńA Czarne tez wielbie, ale chyba sie powtarzam?
Musiałam ;D
UsuńI to nie ogórek, tylko bulik, no! ;)
Możesz się powtarzać w tym temacie, nigdy mnie to nie znudzi i ja wiem, że Ty wiesz :*
A ja nie wiem, co Ty wiesz :P
UsuńBulek, ogorek, jeden ciulek!
Wiesz, wiesz ;P
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale Ogórek rządzi :D
UsuńProszę, uwielbiam go! :D
UsuńDostałam go od Ani, którą poznałam dzięki blogowi :)))
P. S. To jest bulik :)
to tym bardziej pięknie ...
Usuńtakie prezenty od razu rosną na wartości :D
coś przepięknego :D oby więcej takich "ogórków" w życiu :D
Ok książki są fajne i ciekawe, ale ten VW jest cudny.
OdpowiedzUsuńZawsze marzyłam by posiadać taki w wersji pełnowymiarowej, jeździć nim na wycieczki, itd. życie byłoby piękne:D
Jest cudny, niedoskonały i taki już bardzo bardzo mój :)
UsuńA prawdziwy to by było życie! Toć w takim mieszkać można ;D
A co to za fajne kubaski?
OdpowiedzUsuńMette Ditmer:
Usuńhttp://www.metteditmer.dk/
Kupiłam sobie 2, jak robiłam to candy:
http://funita.blogspot.com/2012/11/na-caych-jeziorach-ja-d-candy.html
;)
jaka piękna armia książek! taki zmasowany atak to i ja bym chętnie... nie odparła ;) bardzo lubię Czarne i ich książki, podium ma u mnie :)
OdpowiedzUsuńArmia :)
UsuńUwielbiam ten widok i mogę półki na książki nie mieć, a na książki zawsze coś wysupłam ;)
Witam w klubie wielbicieli Czarnego (Czarnych???) ;)
Ale kolorowo!
OdpowiedzUsuń;D
UsuńFu! piszę i piszę ten komentarz i chyba wyszedł dłuższy niż Twój post :) więc napiszę Ci to na priva :) ściskam
OdpowiedzUsuńJeny, dzięki, już jestem po lekturze i jesteś wariatką :)
UsuńW najlepszym tego słowa znaczeniu :)
Piękna micha dobrej strawy! :)
OdpowiedzUsuńJa też takie michy zamawiam, jak już jestem na głodzie, bo się "jedzonko" kończy, ale... mam jeden problem. Zamawiając za dużo w jednej przesyłeczce (zawsze zamawiam za dużo!) czasem zbyt szybko się poddaję, i porzucam książeczkę, jeśli jestem choć trochę zawiedziona, bo mam następną i następną i następną...
Ale, fakt, na czarne można stawiać w ciemno ;)
Komentarz mnie zeżarło, a napisałam, że lubię bardzo takie michy dobrej strawy. Niestety jak do michy włożę sobie za dużo, składając zamówienie w merlinu, czy innym takim, czasem zbyt łatwo rezygnuję z czytania jeśli cokolwiek mnie się nie podoba, albo utknę, bo mam przecież następną, następną i kolejną książeczkę w kolejce...
OdpowiedzUsuńAle z czarnym można nomen omen w ciemno zamówienie składać, prawdę zatem rzeczesz o jego walorach, Siostro! ;)
"Yo Mann" i na mnie czeka, "Kraina wódki" (dostałam 100 lat temu, czyli w święta) , ale cuś nie mogę się wziąć, bo micha na razie wciąż do połowy pełna i przegrywa z paroma innnymi manami...
Serdeczne ślę! :)))
Oj, mam podobnie, ale postanowiłam z tym walczyć.
UsuńCzytam od dechy do dechy i nawet, jak nie wytrzymam i zacznę w trakcie jednej lektury drugą, to wracam do pierwszej obowiązkowo.
Choćby za włosy, do ziemi, morda w książkę, błahy lachonku! Tak sobie grzecznie mówię ;D
I mówię sobie, że ta pierwsza jest trudna i co? Ja nie dam rady? Ja taka głupia gęś jestem? No to się przekonajmy!
I jakoś to na razie działa i zawsze sobie trylogię Bakkera przywołuję z pamięci i to, jak o mały włos jej nie rzuciłam w kąt, a później mnie tak wciągnęła, że nie jadłam, nie spałam, tylko czytałam ;)
Mo Yan jest trudny, nie będę ściemniać.
Ech :)
I po 100 stronach nie robi się lżejszy, ciężko się do tego brzydkiego świata przyzwyczaić...
A może pięknego jednak?
No właśnie!
O matuś, gdzie Ty się podziewałaś od początku mojego słit blogaska i dlaczego dopiero teraz się ujawniasz??? A? ;)
Pracować będę nad sobą, zawsze to sobie obiecuję, bo fakt, że czasem warto tę książkową "cierpienia granicę" przekroczyć, bo się może okazać, że potem ryjek w książce i cug się zaczyna... ;)
UsuńGorzej jak nudna pozycja...
A z blogaskiem Paninym prześwietnej jakości i zabawności to banalnie było ... historia jakich wiele ;)
Późno się skumałam (stosunkowo i statystycznie) żeś jest, a jak już się żem zorientowała to choróbsko mnie się do buta przykleiło i byłam trochę zajęta, ale... się ogarnęłam się i tera taki mały coming out robię, spod kamienia wypełzam czasem... ;)))
Ale uwielbiam, podziwiam, szczerze i bez ogródków to wyznaję!
To się ogarniaj, bo dobrze, jak jesteś :)
UsuńRumieniec mnie oblał :)))
Uwaga, Mo Yan w okolicach 130 strony zrobił się nagle bardzo wciągający. Uff, dobrze jest :)
A Twój komentarz właśnie znalazłam w spamie, gópi blogger :/
Usuńod niedawna namiętnie podczytuję Twojego bloga i teraz mam ogromną prośbę - chodzi o kubeczki z pierwszego i ostatniego zdjęcia a właściwie ich praktyczność. Już jakiś czas temu się w nich zakochałam ale cały czas chodzi mi po głowie to że są strasznie małe. jak to w rzeczywistości jest z ich praktycznością, i czy mogłabym przy okazji prosić o zdjęcie z czymś namacalnym np ręką? dzięki z góry!!
OdpowiedzUsuńZdjęcie się wymyśli jakieś, ale w przyszły weekend, ok?
UsuńDziś już pewnie nie dam rady, a nie lubię zdjęć przy sztucznym świetle.
Sprawdziłam przed chwilą i szklanka, 250 ml, śmiało wchodzi do tego kubka.
Natomiast trza zwrócić uwagę na brak ucha.
Takiego kubka z bardzo gorącym płynem długo nie utrzymasz :)
Ale, pssssst, jest tak śliczny, że warto :)
to zdjęcie to tak kiedyś przy okazji - byłabym dozgonnie wdzięczna :)
Usuńna braku ucha już zwróciłam ale ja akurat lubię sobie 'parzyć' ręce, zwłaszcza zimą, więc to jakoś przeboleję, ale strasznie się ucieszyłam z informacji, że wchodzi do nich 250ml - to już coś, więc chyba jednak się skuszę bo są tak śliczne, że... ehhh sama wiesz ;) jeszcze raz dziękuję za 'opinię'!
Są śliczne, a jeszcze jeden mi się z tej kolekcji marzy, ale go nie znalazłam w polskich sklepach :(
Usuń250 ml to dla niektórych mało.
330 to jest dobra pojemność kubka ;)))
Dzień dobry! Melduję się, kolejna obserwatorka! Przyciągnęło mnie Czarne, hoho. Parę dni temu poczyniłam przymiarki do kolejnego hurtowego zamówienia tamże. Nikt nigdy w taki sposób nie uczył mnie historii.
OdpowiedzUsuńMiniaturki niemieckich aut - mniammmm!
Pozdrawiam niedzielnie :D
Cześć, Magdo.
UsuńObiecuję, że tematy książkowe będą się pojawiały w miarę regularnie i mam nadzieję, że wszystkie inne Cię nie zniechęcą ;)
Korek i płyta OSB to też temat dla mnie! ;)
UsuńQrczę, o płycie to ja już lepiej zmilczę ;D
UsuńAle o korku będzie :)