Wróciłam!
Po dwóch tygodniach bez pracy, bez internetu, BEZ MAKIJAŻU (hahaha!) i bez żadnych, ale to żadnych trosk jestem całkiem dzika.
Na dodatek siedziałam w dziczy. No prawie.

Najpierw w naszych Borach, później w Bieszczadach.
Opowieści, zwłaszcza z drugiej części urlopu mam MILION.
Wrażeń, widoków, smaków, przeżyć, odkryć i zdjęć co niemiara. I tylko tydzień na to miałam. Zdecydowanie za mało, toteż w przyszłym roku na Bieszczady rezerwuję sobie dwa bite tygodnie.

Powoli, po kolei będę się z Wami dzielić tym wszystkim, ale jeszcze nie dziś i nie jutro.
Muszę najpierw uporządkować zdjęcia i uspokoić ten buzujący od emocji tygiel w głowie, bo inaczej pochłonie mi to wszystko Bies-Chaos ;)

I nieprzypadkowo piszę o biesie właśnie!
Bardzo, bardzo Wam polecam dwie lektury (każdą mam w połowie przeczytaną, a miałabym jedną całą, tylko trochę się o nią bijemy z M.) ;)

Z tej lektury dowiecie się o Biesie:


A z tej o tym, co to za diabły w niektórych siedzą, że ci stają się zakapiorskimi legendami Bieszczadów (używam formy Bieszczadów, a nie Bieszczad, bo takiej formy używają miejscowi):


Na pewno niedługo moja bieszczadzka biblioteczka zacznie się poszerzać, bo potencjalnie dobrej literatury poświęconej tej części Europy (nie tylko Polski!) jest całkiem sporo.
Będę się dzielić wrażeniami, jeśli chcecie :)
 
Jako następne po kolei przeczytam:







 ...

Powrót smutny: nie dość, że nagle nie mam widoku z okna na Wetlińską, Caryńską i Tarnicę, to jeszcze czym bliżej domu, tym więcej połamanych drzew :(((
Naprawdę serce mi się kraje. Mijaliśmy takie miejsca, takie cmentarze drzew, że w samochodzie panowała cisza i nikt nie był w stanie powiedzieć, co czuje...
Teraz też nie wiem, co napisać. Ogromnie współczuję ludziom, których dobytek zniknął z jednym podmuchem, którzy stracili zdrowie, którzy stracili kogoś bliskiego.
I żal nas wszystkich, bo bez żadnej namacalnej winy straciliśmy nagle kawał solidnych, zdrowych, zielonych płuc :(

...
 
Jak to po urlopie, mam masę pracy i ona musi mieć pierwszeństwo, choć aż zgrzytam zębami na samą myśl o powrocie do kieratu. Ale zarobić na przyszłe wakacje trzeba :)
Więc będę, ale prawie mnie nie będzie do środy, dopóki nie zrobię porządku "na biurku".

Coś tam dla Was mam w zapasie, ale powoli, bez pośpiechu, przecież mamy czas :)


Buziaki dla wszystkich czytających i piszących. Cieszę się, że jestem z Wami i może za rok spotkamy się na Bukowym Berdzie, jak dobrze "rozegram" blogowy cykl bieszczadzki? ;D 

P. S. W miarę możliwości postaram się dziś i jutro odpowiedzieć Wam na komentarze, maile i oczywiście jak najszybciej wysłać bransoletkę :)))


Hej ho!
Wasza fu :)


10 komentarzy

  1. nareszcie :)
    cieszę się, żeście cali i zdrowi, bo właśnie dziś pisałam do Ciebie maila, czy Was trąba nie pociągnęła :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana jesteś, Jo. Muuuuuua! :*
      Na maile wciąż jeszcze nie poodpisywałam, ale zrobię to czem prędzej, bo już i mi do pisania i "korespondentowania" tęskno i głupio, że takie opóźnienia.

      A najbardziej jesteś kochana, że się martwiłaś.
      Nam się nic nie stało, nasz grajdołek w Borach prawdopodobnie nienaruszony, ale serce boli... :(

      Usuń
    2. tak jak tereny wokół nas po powodziach :(, wtedy doceniam, że mam poddasze...

      Usuń
    3. Oj, oby Ci dobrze służyło i bezpieczną przystanią było :)

      Usuń
  2. Witamy z powrotem
    w internetowej rzeczywistości:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piąteczka! :)))
      Muszę koniecznie zajrzeć do Ciebie i sprawdzić, czy sklep już hula.
      Nawet o nim myślałam, jak kupowałam pewną miseczkę w Cisnej.
      O Jo i Jej miseczce i o Twoim sklepie. SERIO! :)

      Usuń
  3. Hrj Fusiaku, ciesze sie, ze jestes i czekam na te wszystkie opowiesci! Niesamowite jak ta traba zabalowala :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elou, Kasiula :)
      Oby już nikogo nie gnębiła i oby znalazły się pieniądze i siły na odbudowanie ludziom domów.
      Wiem, że za nami i gorsze kataklizmy i niczyjego nieszczęścia nie porównuję z drugim.
      To jest po prostu takie świeże :(

      Usuń
  4. Witaj nasza Fu:)Ciesze się,że wróciłaś, tęskniłam za Twoimi inspiracjami:)Zapraszam też Cię na moje candy - pierwsze!:)hahhaa http://www.lovingit.pl/2012/07/pierwsze-candy-w-lovingitpl.html Buziaki!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, Lou Z Torebką :)))
      Candy? Gdzie? Co? Jak? Lubię candy! ;D
      Na pewno się zgłoszę, bo idę o zakład, że coś ŁADNEGO jest do wygrania :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz. Każdy komentarz jest mądry i potrzebny! Kocham komentarze!!! ;D

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Instagram