Opowiem Wam historię pewnej fascynacji.
Dobrych kilka lat temu, jak zwykle przypadkiem, szukając czegoś innego, natrafiłam na cudnej, szalonej urody szkło z odzysku. Szkło hiszpańskiej manufaktury La Mediterránea z Olleríi.
Tym szkłem była seria Aster. I poczułam, że muszę je mieć. Bardzo szybko znalazłam (nieistniejący już) sklepik La Tienda pewnej przesympatycznej Doroty i rozpoczęłam zakupy. Kupowałam tyle, na ile mi finanse pozwalały, 2-3 sztuki pochodzą również z innych serii, aż trochę tego zebrałam. Ale wciąż mało, mało, mało.
Niestety (dla mnie) Dorota zlikwidowała biznes i wyjechała do Hiszpanii, a fabryka zaczęła mieć problemy finansowe.
Krążyły nawet plotki o jej zamknięciu, ale chyba w końcu ktoś ją uratował.
La Mediterránea działa i ma się dobrze, produkuje nadal kilka starych serii i sporo nowych.
I Wam pokażę to cudo :)

Przy okazji komunikat: jeśli ktoś chce się pozbyć jakichś okazów tego szkła, poproszę o foto i rozważę zakup. W przypadku serii Aster jest on w zasadzie pewny :)))

Moja ukochana seria Aster ma od spodu żłobkowania, jest kolorowa, uwielbiam na nią patrzeć i jej dotykać, trzymam ją na "fajne" okazje:



Następcą czy kontynuatorem Astera jest seria Asterisc - poza kolorami mamy też powtarzający się wzór. Kojarzy mi się z logo Red Hot Chilli Peppers, a Wam? :)


 

Seria, po której najbardziej widać, że jest to szkło z recyclingu i ręcznie formowanie  (te nierówności, te niedoskonałe kształty) jest Maiaia:


Jest na czym jeść, a z czego się napić?
Seria Kokó:

 


Lekko krzywawe, urocze wazony Beijing:



Na pierwszy raz wystarczy, będą następne części. Myślę, że jeszcze jedna kolorowa i jedna ze szkłem bezbarwnym i białym.
Ok? ;)

 Źródło: lamediterranea.com




Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Każdy komentarz jest mądry i potrzebny! Kocham komentarze!!! ;D

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Instagram