Z wizytą u Anne Black
sobota, 14 stycznia 2012Pamiętacie?
Może nie pamiętacie, bo szaleńczego odzewu nie było ;))) A tak mi się podobają jej prace!
No szkoda, szkoda, może polubicie bardziej mieszkanie Anne Black? Jako i ja polubiłam?
Przyjazne, jasne, przestronne, nie przeartystowane ;))) choć od ikon designu Anne nie ucieka raczej ;)
Bez zadęcia, bez pozy. Śmiało mogłabym się uwalić na kanapę, ale najpierw bym trochę pozwiedzała te, bagatela, 130 metrów kwadratowych.
Mamy tu Eamesowski fotel sprezentowany Anne i jej partnerowi, Jesperowi, przez jego rodziców z okazji zostania dziadkami :) Krzesła również zostały zaprojektowane bądź przez Eamesów, bądź przez Jacobsena (widzę tu, przy stole, Ant Chairs, o ile mnie wzrok nie myli). W starej witrynie, tu nie ma niespodzianki, kolekcja porcelany.
Sufit. Warto o nim wspomnieć, ot tak, bo jest całkiem ZACHWYCAJĄCY. Sami stwierdźcie, proszę.
Poduchowa kanapa to zakup z Karmameju.
Na klatce schodowej rozgościła się lampa Topan Vernera Pantona w towarzystwie wieszaka Hang It All Eamesów. Lampę w korytarzu odmalował Jesper.
No i buty, musi ich być dużo i muszą mieć swoje miejsce, żeby się nie rozeszły ;)))
"Pani w obuwniczym miała taki ruch, że aż się jej buty rozeszły" - Pogodno.
W pierwszym mieszkaniu Anne i Jespera również było pięknie. Cudna, pomalowana na biało podłoga z drewna, więcej koloru, ale mniej miejsca (a rodzina się powiększyła). Na tej mniejszej przestrzeni Anne jednak odważniej eksponowała swoje projekty i retro-żartobliwe meble, lampy i bibeloty.
Na szczęście spora część z nich przywędrowała z rodziną Anne do większego lokum :)
I jak Wam się podoba? :)
Przyjazne, jasne, przestronne, nie przeartystowane ;))) choć od ikon designu Anne nie ucieka raczej ;)
Bez zadęcia, bez pozy. Śmiało mogłabym się uwalić na kanapę, ale najpierw bym trochę pozwiedzała te, bagatela, 130 metrów kwadratowych.
Mamy tu Eamesowski fotel sprezentowany Anne i jej partnerowi, Jesperowi, przez jego rodziców z okazji zostania dziadkami :) Krzesła również zostały zaprojektowane bądź przez Eamesów, bądź przez Jacobsena (widzę tu, przy stole, Ant Chairs, o ile mnie wzrok nie myli). W starej witrynie, tu nie ma niespodzianki, kolekcja porcelany.
Sufit. Warto o nim wspomnieć, ot tak, bo jest całkiem ZACHWYCAJĄCY. Sami stwierdźcie, proszę.
Poduchowa kanapa to zakup z Karmameju.
Kuchnia jest przestronna, dobrze rozplanowana. Nie ma w niej zbyt wielu bibelotów typowo-kuchennych, które potrafią się rozprzestrzenić, jak by żyły własnym życiem (mój przypadek). Wszystko jest pochowane, nie ma bałaganu i jest to miejsce bezpieczne dla dzieci. Podoba mi się też to, że kosz na śmieci jest śmietankowy, a nie śnieżnobiały
No i ten sufit, noszszsz!
Anne tworzy cudeńka z porcelany, prawda? najbardziej lubię jej wieszako-gałki ścienno-meblowe ;) I tu, oczywiście znalazły dla siebie miejsce. Trzeba przyznać, że kolorem w swoim mieszkaniu Anne nie szasta.
Projekty właścicielki mieszkania można tez naleźć w sypialni:
No i buty, musi ich być dużo i muszą mieć swoje miejsce, żeby się nie rozeszły ;)))
"Pani w obuwniczym miała taki ruch, że aż się jej buty rozeszły" - Pogodno.
W pierwszym mieszkaniu Anne i Jespera również było pięknie. Cudna, pomalowana na biało podłoga z drewna, więcej koloru, ale mniej miejsca (a rodzina się powiększyła). Na tej mniejszej przestrzeni Anne jednak odważniej eksponowała swoje projekty i retro-żartobliwe meble, lampy i bibeloty.
Na szczęście spora część z nich przywędrowała z rodziną Anne do większego lokum :)
I jak Wam się podoba? :)
takie mieszkania mogę oglądać godzinami, czułabym się tam jak u siebie :)
OdpowiedzUsuńidę jeszcze pospacerować...
Te krople czerwieni w mieszkaniu Anne bardzo skojarzyły mi się z Twoim sypialnianym zegarkiem. Mam na niego oko ;)
Usuńprzepiękne, idealne... ach
OdpowiedzUsuńAch :) No to się cieszę, że wyszukałam coś, co się podoba moim szanownym Czytaczom :)
Usuń