Byłam bardzo niegrzeczna (linkując podróbki szpilek znanych gdzieniegdzie jako "lobotomy") i dostałam zadanie bojowe od mojej Czytelniczki :)

Co przywozimy z Polski?

Pytanie padło w dobrym momencie, akurat wrzuciłam na bloga post o laleczkach kokeshi, które warto przywozić z Japonii.
Poza tym temat jest dość ambitny, jeśli do niego ambitnie podejść. I rozległy. I chyba do dyskusji - na co liczę.

Oczywiście z Polski można przywieźć wszystko, bo umiemy wszystko zrobić. Ale coś, żeby było wiadomo, że to jest właśnie z naszego kraju. Albo właśnie inaczej: co przywieźć, żeby komuś uświadomić, że w naszym kraju robi się coś tak fantastycznego/pysznego/pięknego. Żeby już na zawsze się temu komuś dobrze kojarzyło :)

Zarówno żubrówka, jak i toruńskie pierniki to produkty regionalne. I tego "regionalizmu" się będę trzymać, z nielicznymi wyjątkami. Podobnie jak ze sprawą wytwarzania: stawiam na skalę nie-przemysłową (znowu znajdą się wyjątki).


Pyszności:
Tu oczywiście samemu można zakasać rękawy. Nikt nie zrobi takich ogórków kiszonych albo w jakiejś niesamowitej zalewie, jak my sami. Nikt tak nie ukisi kapusty z marchewką i kminkiem. A mus jabłkowy?! No :)

Ale można też zrobić wspaniałe pamiątkowe łakociowe zakupy np. tu:
Piękne miejsce i wspaniała doroczna impreza - warto na nią zabrać znajomego zza granicy. Bagażnik można zarwać zakupionymi tam miodami, serami, olejami (np. lnianym albo z pestek dyni), przepysznymi przetworami, nalewkami (dereniówka, pigwówka, ach!), marynowanymi darami losu, sadu i ogrodu.
Blisko Gruczna stoi też sobie czarowna chata menonicka w Chrystkowie:
Jak dobrze traficie, to właściciel pobliskiego gospodarstwa opowie Wam kilka niezłych historyjek, oprowadzi po nie tak łatwo dostępnych zakamarkach chałupy i jeszcze pokaże swój inwentarz, np. małe, słodkie prosiaki :))) Kiedyś było tam stadko kurek zielononóżek, ale ktoś je ukradł :( (temu komuś pokazuję ustawicznego faka), teraz tylko - ku uciesze gawiedzi - można uciekać przed zawadiackim kogutem (zdarzyło mi się) ;D

Polecam wypróbowane:




Można też podarować komuś wedlowskie ptasie mleczko, śliwki w czekoladzie, oscypki, dobrą kiełbasę.


Na ludowo:

No w końcu skoro nas kojarzą z wycinankami kurpiowskimi, haftami łowickimi, Cepelią, itp. pojęciami, a przede wszystkim z kultywowaniem tradycyjnych wzorów, to dajmy im ;) Ale dajmy im nowocześnie!
Zresztą tradycyjne rękodzieło obroni się zawsze, jeśli tylko nie jest bezczelnym produkowaniem byle czego dla zysku (vide: ciupagi z napisem Łeba).
Współczesne wariacje na jego temat są o tyle fajnym prezentem, że ich twórcy wiedzą, co teraz we wnętrzarstwie, modzie i designie piszczy, mają do sprawy dystans, nie boją się eksperymentować. Można więc znaleźć prezent tradycyjny ale nowoczesny, dla wielbicieli wszystkich modowych i mieszkaniowych klimatów.
Przykłady drobiazgów, niedrogich, niedużych, które świetnie się nadają na nieobciachową pamiątkę z Polski.

magnes z kogutem, folkhome.pl

 bieżniki, obrusy, serwetki, podkładki, sopolish.pl

 ludowe koszulki, chrum.com



szyldy, chrum.com


 łowickie: smycze, wycinanka, zakładki, sklep.folkstar.pl


Nie tylko stringi ;):

Jedno słowo: Koniaków. Jeśli cudzoziemiec o nim nie słyszał, niech usłyszy od Was, bo jest o czym opowiadać. Jak to się porobiło, że koniakowskie koronki, instytucja właściwie!, coś tradycyjnego, wytwarzanego w jednym tylko miejscu przez niemłode często już panie, znalazły się na bardzo frywolnej bieliźnie? Ano nasze rodzime koronczarki mają i poczucie humoru i potrafią się znaleźć na współczesnej scenie handlowej i wiedzą, co lubimy. Ach, wyobrażacie sobie, jak Wasz ukochany goni Was po polu, bach!, lądujecie w stogu siana i nagle jego oczom ukazują się te piękne koronkowe stringi? Mmmmm, ile jeszcze do lata, a właściwie do sianokosów bardziej?! ;D

No ale nie każdemu damy w prezencie stringi, prawda?
Za to ozdoby choinkowe możemy jak najbardziej:

koniakowskie bombki, kajzar.pl


Bursztyn:

Bursztyn, surowy albo w srebrnej oprawie, to, imho, zawsze prezent-pamiątka z klasą. Jeśli nie trafimy na dzieło jakiegoś szalonego jubilera, oczywiście.
Od lat dostaję w prezencie na urodziny kawałki (dorodne!) bursztynu od mojej ukochanej Cioci. Cioteczka sama je zbiera na naszej Mierzei Wiślanej. Zresztą raz razem z koronkowymi stringami dostałam ;D
Tak jak przy okazji wyszukiwania smakołyków warto się wybrać w podróż, tak samo w przypadku bursztynu. Tu polecam Zamek Malborski - zwiedzić, dać się wciągnąć, obejrzeć te wszystkie cudeńka bursztynowe, a na końcu odkryć, że trasa zwiedzania kończy się w sklepie z biżuterią, głównie bursztynową ;)
Jak szaleć, to szaleć:

 bursztyn, greenes.pl


 bursztynowa bransoletka, trollbeads.com.pl


 bursztynowy pierścionek, avanti24.pl

Polska porcelana i ceramika:

Wiecie, że ceramika z Bolesławca ma fanów na całym świecie? W USA jej ceny osiągają niezły pułap, ludzie na to polują, licytują i pokazują. Chwalą :)
Oczywiście jakieś szalone licytacje dotyczą znanych i unikatowych wzorów, najczęściej z XX wieku.

Ja mam swoje ulubione wzory robione "taśmowo", o ile o czymś takim można mówić w przypadku manufaktury.

Wzór 61A - cudowne kropki i granatowe ranty:

Wzór 866 - taki jakiś skandynawski i ten przeuroczy ptaszek na szczycie cukierniczki i imbryka!!!:


Nigdy nie byłam w Bolesławcu, nie wiem, czy warto spędzić tam trochę czasu. Ale na ręce artystom zdobiącym ceramikę z chęcią bym popatrzyła. Może jakieś warsztaty? :>
Bolesławieckich wzorów jest mnóstwo, każdy znajdzie coś, czym się zachwyci - gwarantuję.
Drobiazg z Bolesławca to prezent nigdy nieobciachowy :)

Tym bardziej nieobciachowy i na pewno pożądany jest podarunek rodem z Ćmielowa. Jeśli jest to rzecz z połowy ubiegłego wieku, tak do lat 80-tych góra, to oczy mi się od razu świecą. Myślę, że bardzo warto pokazać cudzoziemcom dobre ćmielowskie wzornictwo. Ba! W momencie wręczania takiej pamiątki można śmiało przybrać pozę dumną i pełną zadowolenia z siebie ;D
Starsze elementy porcelany z Ćmielowa to jednak rarytasy, raczej niełatwe do zdobycia i dość drogie. Ale zależy, komu chcemy przywieźć coś z naszego kraju. Jeśli komuś bardzo dla nas ważnemu, a przy okazji znającemu się na rzeczy - warto zapolować na jakiś okaz.

Np. na takie patery.



Albo figurki.


18 komentarzy

  1. Świetny post, zebrałaś w sumie wszystkie moje sugestie;-) Jak tu mówią: great minds think alike;-) Dodam też, że zarówno Bolesławiec, jak i Ćmielów są także w Wielkiej Brytanii popularne i cenione. Mamy przy tym identyczny gust w tym względzie - jeśli chodzi o Bolesławiec, wybrałabym dokładnie te same wzory, co Ty.
    Dziękuję serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dziękuję za inspirację i zadanie :) Myślałam jeszcze o naszych drewnianych zabawkach i o piwie z lokalnych warzelni, o oscypkach (ale tak ciężko kupić prawdziwy!), parzenicach, wycinankach kurpiowskich...
      W Bolesławcu można teraz kupić też ceramikę z wzorami tzw. zimowymi - cudeńka.

      Usuń
  2. Kasia z Podlasia27 stycznia 2012 14:37

    Wow, dzieki za inspiracje, juz wiem, co bede przywozic (sobie^^). Powiedz, gdzie Ciocia te bursztyny zbiera? My zawsze zbieralismy w Stegnie w lesie (jak bylam mala), pozniej co jakis czas szukalam, szukalam i nic. Musze koniecznie wybrac sie na bursztyny, wiec mow, co i jak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo na bursztyny to trzeba wiedzieć kiedy! Z tego, co wiem, to niekoniecznie latem. I nie znajdziesz nic fajnego tam, gdzie przed Tobą przeszedł tłum. Ciotuchna zbiera na końcu Mierzei Wiślanej - w Piaskach. Tak, tam gdzie przyjeżdża Joanna Chmielewska wypocząć :)

      Usuń
    2. Kasia z Podlasia27 stycznia 2012 16:08

      Nie wiem, gdzie Joasia jezdzi, ale wiec, ze ja tez tam bywam. Tylko prosze, nie rozpowiadaj, ok? :)
      No w Piaskach tez nie widzialam.
      Ale powiedz, ona na plazy zbiera? Bo ja zawsze w tych piaskowych gorkach, ktore po wydobywaniu byly. A teraz to nawet nie wiem, czy oni jeszcze tam wydobywaja.

      Usuń
    3. Jutro zadzwonię i się zapytam :)

      Usuń
    4. Kasia, co ma Jasia28 stycznia 2012 00:15

      Merci :*

      Usuń
  3. Kasia z Podlasia27 stycznia 2012 14:40

    Mam takie wrazenie, ze budzisz we mnie chciejstwo. Zawsze staralam sie chciejstwo w sobie zdusic, a ty je rozbudzasz :/ Zakochalam sie w tych sudankach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przygotuj się na to, że figurki z Ćmielowa to nie są tanie rzeczy. Ale zakładkę z łowicką wycinanką możesz mieć za 1,99 zł!!! ;D

      Usuń
    2. Kasia z Podlasia27 stycznia 2012 16:06

      zakladka, chle, chle

      Usuń
  4. Wszystkie te prezenty przywozilam moim znajomym zagranicznym i nowej rodzinie. Mieszkałam w Polsce i nadal bywam czasami niedaleko Cmielowa, te figurki to prawdziwy hit, rzeczywiscie są drogie, ale sprawiają duzo przyjemności. Bursztyny nie zawsze mają ładne łańcuszki, czasami jakieś sznureczki, co jest oryginalne, ale nie zadawala gustów wyrafinowanych. Folklorystyczne pamiątki nie przebijają się przez inne światowe suweniry. Teraz, zauwazyłam, ze moi znajomi najbardziej się cieszą z "zywieniowych" pamiatek. Mieszkam z dosyć hedonistycznym społeczeństwem, ze słonecznymi emerytami anglosaskimi w południowej Francji i ich ulubiony temat rozmów to, co i gdzie zjeść. To niebywała rozkosz.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj i dzięki za odwiedziny. Nie wiem, jak Ty to robisz, ale drugi raz się zaśmiewam, jak Cię czytam. Najpierw u Oliwki, w Jej Il Molino, teraz tu. Anglosaskich emerytów pozdrawiam! A wczoraj, bez zaproszenia, poszłam sobie na Twojego bloga i masz nową stałą czytelniczkę :)

      Usuń
  5. http://designyoutrust.com/2012/02/01/cartoon-noir/
    homer dla fuckera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, wszystko, co najlepsze to dla niego! ;)

      Usuń
  6. Nooo, świetne zestawienie:) Choć w kupowaniu "na eksport" mam już pewne doświadczenie główkując nad zakupami do Hiszpanii od 5 lat, to jednak Twój wpis podrzucił mi nowe pomysły. Dzięki:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli znajdziesz chwilę, popatrz na mój dzisiejszy wpis. Jest zainspirowany Twoim blogiem, Twoją biało-turkusową i biało-niebieską Tunezją. Więc to ja dziękuję :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Funitka, dziękuję, że podrzuciłaś, dodam, że ceramikę z Bolesławca miał w swoim sklepie internetowym Robert Redford i w latach moich pieluch jadł na niej śniadanie lecąc do ojczyzny Papież - podobno to było Jego świętobliwości życzenie ;),
    a zdradź które koronkowe stringi masz w komodzie sypialni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Japonii i USA ceramika z Bolesławca osiąga na aukcjach kosmiczne ceny i BARDZO DOBRZE! :)))

      Nie, koronkowych stringów nie chowa się do komody. Rzuca się je niedbale na podłogę, niech leżą i rozpalają wyobraźnię ;DDD
      (a w czasie, gdy one leżą i rozpalają, ja mogę spokojnie wypić herbatę z "czeskiego" kubka z Bolesławca!)
      ;D

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz. Każdy komentarz jest mądry i potrzebny! Kocham komentarze!!! ;D

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Instagram