Czasem miasto...
niedziela, 20 lipca 2014
Latem wieś wygrywa w przedbiegach.
O ile jest nad wodą i w
lesie.
A taką wieś mam przyjemność odwiedzać jak najczęściej się tylko da :)
Bory Tucholskie, niezbyt duża liczba „najeźdźców” i raczej
zaprzyjaźniona już ekipa tubylców.
Dobrze się tam czuję. Mogę wskakiwać do wody
„na karatekę” i „na jogina” i nie mam poczucia obciachu ;)
Mogę jeść nadziewaną
cukinię z grilla dwa dni pod rząd i mi się nie nudzi. Zwłaszcza, że zestaw dostępnych własnych ziół jest coraz większy.
Mogę chodzić cały dzień
albo w stroju kąpielowym (jak gorąco) albo w kaloszach (jak mnie ciągnie do
lasu, a pada).
Mogę zapomnieć aparatu fotograficznego, portfela, telefonu i
pompki do roweru, a i tak będzie dobrze.
Ale czasem trzeba posiedzieć trochę w mieście i nie
zamierzam z tego powodu marudzić ;)
Tylko raz na jakiś czas, gdy termometr zaczyna trzeszczeć od gorąca,
czuję się jak głupek w betonowej dżungli, ale wiem, że w najgorszym wypadku już
w sobotę będę tam, gdzie należy :)
Ostatnio miasto mnie miło zaskoczyło.
Pyszna mrożona kawa z pulpą z mango. Taka z okienka, nie z
żadnej sieciówki.
Nowe graffiti,
nowe instalacje,
nowa wystawa na świeżym
powietrzu.
Nowy telefon służbowy ma całkiem fajny aparat...
:D
Ciężko było wrócić do biura ;)
dokładnie...czasem fajnie się gdzieś zaszyć, a czasem wręcz przeciwnie :)
OdpowiedzUsuńWyjść do ludzi i zobaczyć, co ciekawego ostatnio stworzyli ;)
Usuńfajna pierwsza fotka ,ja bym byla zadowolona gdybym mieszkala w miescie jestem mieszczuchem zawowodowym,ale nie, wynioslam sie wies ,mam lasek i jeziorko nawet wiecej jeziorek i w takim sie pluskalam ostanio w czwartek skaleczylam sie w stope i leze z zakazeniem haaa,to mam za kare ze nie doceniam wsi ja chce do miasta moge nawet w upal usmazyc sie na skawrke na asfalcie ale chce do mista hiii
OdpowiedzUsuńZ zakażeniem? Oj :( Szybkiego zagojenia życzę!
Usuńa pisalam juz ,ze lubie Twoje posty:P
OdpowiedzUsuńChyba tak, ale mogę to czytać bez końca ;)))
UsuńDziękuję! :*