Dzięki Wam za słowa wsparcia, bo były mi potrzebne z każdej strony. Nie wiedziałam, że taki ze mnie miękiszon. Myślałam, żem silna baba i na góralkę się nadaję, a tu dupa. Rozsypka.

Ale się zbieram. Jakoś to wszystko płynie i nie ryczę już 7 razy dziennie.

Jestem po leśnych przygodach, po pierwszych w życiu zebranych własnoręcznie maślakach (bo dotychczas umiałam zbierać tylko podgrzybki, borowiki i kurki), po przedzieraniu się na czworakach przez zagajnik i po wynurzeniu się z zagajnika z liściem... nie, nie na głowie, a tam, gdzie "biblijnie" znajdował się listek figowy! ;D No bardzo śmieszne :P

Miałam też okazję obserwować dwa małe wiejskie kociaki żyjące sobie szczęśliwie i buszujące w stercie drewna na zimę. Na razie żaden z nich nie zamieszkał z nami, ale kto wie?
Z tej samej wsi mam w domu perliczkę. Niestety nie biega nam żywa po głowach, a czeka na natchnienie kulinarne w zamrażalniku.  Nigdy nie jadłam perliczki...

Las, grzyby i kociaki chciałam dziś Wam wrzucić na bloga, ale zostały na pędraku, który został w domu, bo znowu jestem okrutnie przeziębiona i zakręcona i sto razy przekładałam pędraka, żeby go dziś ze sobą wziąć i - oczywiście - nie wzięłam :/

Widziałam się w końcu z Mamą i jestem przez Nią wytulona, wycałowana, wykochana i uraczona sandaczem zapiekanym w rydzach :)))

Widziałam się z moimi dwiema najkochańszymi przyjaciółkami i dostałam od nich porcję miłości i kopów w tyłek w odpowiedniej proporcji.

No i w końcu mam w domu trzy cudne książkowe zdobycze, od których nie mogę się oderwać.

Myślę, że od jutra możecie liczyć na mój powrót do prawdziwego blogowania. Jest mi to potrzebne i na nowo tego chcę i o tym myślę i potrzebuję tylko trochę rozbiegówki :)

Przypominam, że jeszcze tydzień trwa candy:



Planuję następne prezenty, gwiazdkowe dosłownie i jak się wyrobię, to będą dla Was dostępne za tydzień z kawałkiem :)

A to moje książkowe cuda!




Mam nadzieję, że będę z nich miała milion inspiracji i tyle samo uciechy. Na razie wspólnie z M. łykamy powoli, po kilka grafik dziennie, Opowieść o dwóch miastach Vahrama Muratyana. Zabawa jest pyszna :)





No to hipsterski buziak i do jutra! ;D


Wasza momentálně nepřítomna
fu :)



10 komentarzy

  1. Jestem zla, zla kobieto... ;) Wlasnie skrobnelam Ci maila. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie,że Wracasz :))) buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te słowa :) Potrzebuję motywacji, bo ciężko wrócić do blogowania po przerwie. W głowie jakoś pusto ;)

      Usuń
  3. super Cie widziec, ee znaczy czytac ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No jestes w koncu :):)
    Wiejskie kotki mowisz? Aaha

    OdpowiedzUsuń
  5. Hipster jest czad, choć słowo "czad" nie jest zbytnio hipsterskie, hipsterski jest za to złoty kolczyk :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może wszystko, co niehipsterskie jest arcy-hipsterskie? ;D

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz. Każdy komentarz jest mądry i potrzebny! Kocham komentarze!!! ;D

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Instagram