Te upały mnie kiedyś wykończą
piątek, 20 lipca 2012
15 stopni Celsjusza w środku lipca to naprawdę trochę za dużo.
Za gorąco.
I za mało pada.
Proponuję napisać do jakiegoś płanetnika, czy kto to tam za pogodę wyżej odpowiada, żeby obniżył letnie temperatury o co najmniej 5 następnych stopni i zwiększył liczbę godzin deszczowych w ciągu dnia, bo ostatnio jest ich tylko ok. 15...
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Muszę się jakoś bronić przed tą jesienną aurą, jestem ciepłolubna.
Zostaje mi więc tylko ironia i bardziej słoneczne rejony do ob-blogowywania.
Na przykład Skandynawia ;D
Tak, tak, tym razem to nie żart, bo znalazłam taki letni domek, że nie dość, że zrobiło mi się jasno i ciepło, to jeszcze stwierdziłam, że mogłabym w nim mieszkać cały rok.
Dom stoi w Skälderviken w Szwecji, 100 m od morza, tuż przy rezerwacie przyrody i jest wręcz doskonale wkomponowany w naturalne tło.
Nie jest to maleńka łupinka, tylko dość duży dwudzielny budynek, mający pomieścić tłumy gości, którzy bardzo chętnie odwiedzają rodzinę Carlssonów. Duży, ale prosty i fantastycznie rozplanowany. Dobra architektoniczna robota.
4 sypialnie, living room, otwarta kuchnia, a to wszystko w niewymiarowej, lekko przeskalowanej wysokości, żeby we wnętrzu było jasno, żeby było w nim powietrze i żeby wygodnie zmieścić piętrowe łóżka dla tej całej gromady najeźdźców ;D
Przedłużeniem wnętrz jest cały przydomowy teren, taras, plaża, morze...
Ależ to brzmi, prawda? ;)
Właśnie, taras. Dom obity jest drewnem świerkowym, z niego powstał też taras. Takie drewno, jeśli nie jest polakierowane, a jedynie zabezpieczone lekko szarawym pokostem, cudownie reaguje na zmiany pogody: gdy pada, ciemnieje i nabiera cieplejszego tonu, gdy praży słońce, jaśnieje, płowieje i nabiera chłodniejszego odcienia.
W bliskim otoczeniu letniej siedziby jest mnóstwo lasów świerkowych - oto kolejne nawiązanie domu do miejsca, w którym go postawiono.
Niski taras przypominający pokład schodzi na trawnik, ogródka zaś brak, bo byłby naturalną przeszkodą w płynnym przejściu trawnika w wydmę i plażę. Genialne :)
Już się nie mogę doczekać, żeby wejść, bo już, już widać kawałek wnętrza i te żywe kolory i te drewniane (świerkowe, ale pokryte żywicą) podłogi, ach! :)
Przedpokój pozornie jest mały i wąski. Ale przecież całą jego ścianę wypełniła zabudowa, która mieści wszystko, co trzeba. Z drugiej ściany z szafami rozmawia nieśmiertelna tablica-organizer czyli Uten.Silo.
Kuchnia. I tu uwaga: jeśli myślicie, że będzie to taka typowa kuchnia z letniego domku, zrobiona tanim kosztem, lekko "zbierana", sztukowana, to Was zaskoczę. To znaczy nie ja, tylko Carlssonowie ;)
Wow!
Wspomniałam o kosztach. No więc wygląda to jak milion dolarów, a to szafki z Ikea, seria Applåd.
Do tego soczysta fuksja, ożywczy żółty i lekki turkus. Coś tam jeszcze lekko mruga na pomarańczowo.
I kuchnia i przedłużająca ją jadalnia nie są małe. Przy podłużnym stole mieści się cała rodzina. Wtedy, kiedy aura nie sprzyja posiłkom na zewnątrz, bo te są tu zdecydowanie preferowane. I nie dziwota :)
Nawet bez kolorowych dodatków wnętrze nie byłoby zimne, a co najwyżej rześkie. Tak dobrano odcień bieli i taki efekt daje zestawienie jej ze świerkiem.
Ale kolorowe dodatki to wspaniała rzecz!
Krzesła 7 Arne Jacobsena to kolejny hit jadalni i kuchni.
Ale największym są chyba okna, które wpuszczają do domu las i światło słoneczne.
Uwielbiam ten pasiasty chodnik! Prowadzi przez kuchnię na tarasowy pokład czyli do głównej jadalni :)
Spójrzcie na żyrandol.
Toć takie cudo można, na bazie kabla z ozdobną żarówką, zrobić z bibuły i tasiemek.
W przedszkolu takie rzeczy robiłam, na wzór ludowych!
Mniam, jakie to wszystko smaczne i soczyste :)
Living room jest niewielki. Ale po co większy, gdy salonem jest taras, ogród i setki hektarów plaży? ;D
Ot, tyle w nim trzeba miejsca, żeby przysiąść z książką i herbatą, gdy słota...
Sofa to znowu Ikea, Karlstad. Pasujący do niej idealnie fotel kupiono 30 lat temu, ale oczywiście podobny można znaleźć, niedrogo, np. również w Ikea (Pello).
Lampka ścienna i dywanik-kilim to znaleziska z pchlich targów (właściciele uwielbiają targi staroci), zaś poduszki to m. in. Marimekko.
Sypialnia dzieci posiada wspomniane już piętrowe łóżka. Dzięki nim znalazło się miejsce na moją ulubioną Ikeową szafkę czyli Ikea PS.
Pled w krzyżyki i nowoczesna lampka biurkowa są świetne!
Sypialnia właścicieli jest bardziej przestronna, więcej też w niej dodatków hand made i z pchlich targów. Słodko ale nie za słodko :)
Przepiękna szydełkowa narzuta została zrobiona jeszcze przez babcię właścicielki.
Plus trochę ozdobnych pudełek, koszyków. A do tego bardzo nowoczesny regał, ale tak lekki i prawie niewidoczny, że nic, a nic się ze skarbami z dawnych lat nie kłóci.
I na koniec łazienka. Oczywiście prościutka, biała i kolorowe dodatki!
Mozaikowa posadzka podoba mi się BARDZO! Zastanawiam się tylko, jak się ją czyści... zwłaszcza, gdy ma się dwa rozsypujące wiecznie piasek z kuwet koty.
Ktoś wie? Serio pytam, bo się zauroczyłam, ale praktycznie trza też spojrzeć na sprawę :)
Miejsca jest pod dostatkiem, więc zmieścimy się tam wszyscy. Kto ze mną jedzie? ;D
Ależ będę miała dylemat: siedzieć w tej cudnej kuchni czy wyjść na taras.
Nie no, żartuję, już myślami jestem na wydmach i naprawdę zatęskniło mi się do morza...
I do lata!
Pozdrawiam
przedweekendowo i zaklinam słońce do porządnej pracy!
Wasza
fu :)
Czytałam z zapartym tchem :)
OdpowiedzUsuńA tak na pocieszenie, od poniedziałku ma wrócić lato!
Lubię Twój komentarz! ;D
UsuńAha, od poniedziałku, jak wrócę do pracy po weekendzie...
Czyli kaloszy z bagażnika nie wyciągam :/
fajny domek , zwłaszcza taras, kuchnia nie w moim stylu, ale to przecież Twój blog i Twoje białe ;)
OdpowiedzUsuńa pogodę trzeba sobie wychować, u mnie pada jak jestem w pracy, jak się zrywam od biurka jest już ładnie i mogę pobiegać po okolicach :)
Taras jest boski, łykam go w całości!
UsuńPrzyjedź do mnie trochę poczarować aurę, bo już mnie coś "szczela"! ;D
ja też zaczęłam marznąć jak temperatura spadła poniżej 30 stopni :D a domek fantastyczny i jeszcze w Szwecji, którą uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się na ten dom, jego wnętrze i otoczenie napatrzeć! I się nim nacieszyć. Ogromnie mi przypadł do gustu.
UsuńTak bardzo, że zrobiłam już plany na następne blogowe wpisy, a marzy mi się jak najszybciej następny taki letniskowy, ech :)
Taki domek nad woda to ja tez poprosze, niekoniecznie caly bialy ;) Z podloga sie zameczysz, ale raz sie zyje ;)
OdpowiedzUsuńCo do upalow, u nas tak samo, zyc sie nie da. Zimo, where are you????
Przecież on nie jest cały biały ;)
UsuńAle wiem, rozumiem, bo dla M. takie wnętrze też jest białe i basta, przyzwyczaiłam się ;D
P. S. Upałów brak :P
Ja mnie tam z sobą nie zabierzesz, to ....! No nie wiem co, ale nie będzie mi się to podobało;)
OdpowiedzUsuńU mnie ciepło - przyjeżdżaj:D
Zabieram wszystkie ciepłolubne i ciepło dające (z serducha) osoby. Łapiesz się! ;D
Usuń