White Room
poniedziałek, 30 września 2013
Chyba każdy zna wielki hicior Cream pt. White Room, co?
Nawet, jeśli nie w oryginale, to choćby w wykonaniu Erica Claptona? ;)
Po weekendzie nasz remontowany pokój jest BIAŁY. Mnie nie przeraża to wcale, bo wiem, jak będzie się zmieniał wraz z przyrostem dodatków. Nie ma w nim jeszcze szarej kanapy, nie ma czerwonych krzeseł...
Lubię kolor, ale nie w wersji totalnej, psychodelicznej wręcz :)
Ale M. jest przerażony. On najchętniej malowałby każdą ścianę na inny kolor i do tego jeszcze wrzucił do pomieszczenia worek pstrokacizny ;D
Ciągle mówi, że wie, że to dopiero baza, ale po chwili zadaje pytanie, czy nie można jednak czegoś na żółto lub na niebiesko przemalować. Ech ;D
Jedynie argument o wydłużeniu remontu przemawia Mu do rozsądku. A remontu mamy już oboje odrobinę dosyć. Choć po weekendzie, skręcaniu i wieszaniu mebli, sprzątaniu, ustawianiu, przestawianiu i odkrywaniu, ilu rzeczy jeszcze "zapomniało się" kupić, w końcu zaczyna to wszystko przypominać miejsce do życia.
Moja kochana Rodzina jak zwykle nie zawiodła i bardzo, ale to bardzo nam pomogła :)))
Dziś to taki wpis trochę osobisty, skierowany do M. i Jemu podobnych, obawiających się bieli we wnętrzach.
M., nie pękaj, kolor będzie, tylko trochę później! ;) (i trochę mniej...) ;P
Mam nadzieję, że jeszcze w tym tygodniu będę Wam mogła pokazać choćby fragmenty naszego nowego living roomu. Oczywiście w wersji raczej surowej, nie do końca zamieszkanej.
Mam już kilka wątpliwości i będę potrzebować Waszej rady.
Ech, jedna szafka wygląda jak... LODÓWKA!
Nie tak to miało być!!! ;D